Siła przyciągania i pragnienia. Kira pokazała niewielkich rozmiarów folderek.
– Byłam tam i już nie mam niechętnego stosunku do plaż nudystycznych. Zapewniam Cię Mario, że warto ciułać na taką wycieczkę.
Maria wzięła do rąk broszurę, niebo na zdjęciu miało barwę błękitu, a morze lazuru. Na plaży z piaskiem o złocistym odcieniu leżały nagie ciała – apetyczne czekoladki – nigdzie najmniejszego śladu bladości, tylko sama opalenizna, kakaowa tonacja, słodycz czekoladowej galanterii. Płomyk pragnienia przebiegł przez mięsiste uda szatynki.
– Wygląda obiecująco – powiedziała, nie odrywając wzroku od folderku. – Zazdroszczę Ci, Kiro.
Blondynka chwyciła trzema palcami bursztynowy wisiorek, jaki miała na szyi i pocierała go.
– Było cudownie, Mario! – zachwycała się Kira, a na jej twarzy o brzoskwiniowej cerze szeroko rozlał się wyraz zadowolenia.
– To byt prawdziwy raj – jej palce energiczniej tarty bursztyn.
– Czułam się tam świetnie, mogłabym być modelką dla spadkobierców Rene Magrittea. Pytające spojrzenie Marii kazało Kirze zatrzymać potok słów.
– To surrealista – wyjaśniła skwapliwie malował pod wpływem Freuda, wiesz, tego od świadomości.
– Mówisz o seksie? – zgadywała Maria.
– Nic podobnego! – uniósł się obłoczek wstrząśniętych blond włosów – raczej o wyzwoleniu od demonów seksu. Znów zdziwienie we wspaniałych, fioł-kowych oczach Marii.
– Byłaś zniewolona przez seks?
Przez uśmiech Kiry przebijało się pobłażanie wobec niedomyślności Marii.
Siła przyciągania i pragnienia
– Wiesz jak to jest. Człowiek żyje, coś tam mu odpowiada, uważa, że to co robi powinien robić ze swym życiem, ale równocześnie ma opory, wątpliwości i jest w rozterce, męczy się, waha, a czas nieubłaganie płynie – popatrzyła na przyjaciółkę z prośbą w oczach o większą domyślność. Nerwowo, bardzo szybko pocierała bursztyn.
– Pamiętasz lekcje wychowania fizycznego w szkole? Miałyśmy niezłe notowania wśród chłopaków.
– Od tamtego czasu upłynęło dużo wody – zauważyła cierpko Maria.
– Nie dałyśmy się zbałamucić, nie chodziłyśmy z brzuchami. Na naszej ‘skórze nie ma rozstępów, piersi mamy jędrne.
Maria przeniosła wzrok z bursztynu na głęboki przedział między piersiami Kiry. Tak, jej cycuszki niewiele się zmieniły, a może nawet w ogóle? Przecież nie rodziła, nie karmiła. Jej skóra mogła zachować dziewczęcą świeżość. I chyba jej się to udało.
Odłożyła folderek.
– Masz piękny wisiorek – powiedziała wciąż wpatrując się w przedział między piersiami, myśląc o nich, starając się sobie przypomnieć ich kształt z czasów, gdy przebierały się w szatni przy sali gimnastycznej i kiedy brały prysznic. – Pozwolisz? – wyciągnęła dłoń w stronę bursztynu. – Jest ciepły – zauważyła. – Jak całe moje ciało – powiedziała. Maria chwilę pocierała bursztyn, pod opuszkami palców czuła ciepło kopalnej żywicy drzew iglastych, tłusty połysk grudy. Bursztyn ją przyciągał.
Dotknęła przedziału między piersiami Kiry; dotknięcie zelektryzowało ją jeszcze bardziej.
– Cudowny! – zachwyciła się, ale już nie bursztynem, lecz uczuciem wywo-łanym przez zbliżenie się do przyja-ciółki.
– Prawda? – ucieszyła się tamta. Jej dłoń spoczęła na ręce Marii, delikatnie ją przytrzymywała.
– Czujesz jaką ma moc? – Tak – zgodziła się z nią Maria – ma moc wyzwalania dawno skrywanego pragnienia. Grzbiet jej dłoni zdecydowanie oparł się o przedział piersi Kiry.
– Pamiętasz, zawsze byłyśmy papuzkami-nierozłączkami – przypomniała Kira.
– Wszystkie dziewczęta zazdrościły nam tej przyjaźni. Dłoń Marii obróciła się i cała jej powierzchnia spoczęła na lewej piersi przyjaciółki. – Podejrzewały nas… No wiesz o co…
– I żałuję, że te podejrzenia byty bezpodstawne.
– Naprawdę? Ciało Kiry jak pocierany bursztyn z coraz większą mocą przyciągało Marię. Zbliżyła się do przyjaciółki, wyraźniej czuta zapach perfum i ciała Kiry, jej gorący oddech. Musnęła ustami jej włosy, a potem kark. Czuła usta Kiry na swoim karku. Obnażyły się. Na szyi pozostał tylko bursztynowy wisiorek.
– Zdejmę go – zaproponowała Kira.
– Nie! – sprzeciwiła się Maria.
– Przynosi nam szczęście. Utwierdzały się w przekonaniu jeszcze kilka razy. Kiedy Kira kciukiem i palcem wskazującym odciągnęła górną część swych warg sromowych, Maria zerwała z jej szyi wisiorek i muskała nim łechtaczkę, aż zrobiła się jędrna. Dotknęła ustami przedniej krawędzi spojenia łonowego, a następnie nabrzmiałego stożka. Wcisnęła wisiorek w przedsionek pochwy i lekko popychała, najpierw jednym palcem, a potem dworna, trzema…
Chwilę później, gdzieś w głębi ciała Kiry zrodziła się tak potężna siła przyciągania, że Maria nie potrafiła się jej oprzeć, uległa, poddała się, stała się bezwładną masą lgnącą do źródła tajemniczej mocy. Stała się pełnią szczęścia i chciała jak najdłużej żyć tą ulotną chwilą.
„GLORIA DENIS” Wamp 03/1996.
Komentarze
Prześlij komentarz