Seksterapeutka z agencji. Agencja mieści się w starej kamienicy, w mieszkaniu na piętrze. Cztery dziewczyny do wyboru. Wśród nich trzydziestoletnia Angelika. Jest magistrem psychologii. Dlaczego trafiła do agencji?
Kiedy usłyszy takie pytanie. wzrusza tylko ramionami i zapala długiego zagranicznego papierosa o małej zawartości nikotyny.
— Pracuję zasadniczo w poradni. Tutaj bywam wieczorami. Dlaczego zdecydowałam się na coś takiego? Powód banalny — po prostu zarobki w poradni są śmiesznie małe, ledwie starcza na życie. Myślałam. że w agencji uda mi się zarobić na mieszkanie. Gdybym zaczęta wcześniej — już bym kupiła — no, przynajmniej kawalerkę. Teraz nie wiem, czy mi się uda. Odłożyłam trochę, ale to wszystko mało. Ceny mieszkań bardzo poszły w górę, pieniądze tracą na wartości. Gdybym zaczęła wcześniej…
Teraz trudno mi już złapać faceta. Przegrywam z młodszymi dziewczynami. Tu jeszcze jestem dobra — Angelika patrzy na swój biust, biodra, nogi. — Co z tego, jak twarz do kitu!
Angelika to oczywiście pseudonim. Naprawdę nazywa się Baśka. Pochodzi z podrzeszowskiej mieściny. Po studiach nie chciała wrócić do swego grajdołka, gdzie głównym tematem rozmów jest obmawianie innych ludzi. Została w Krakowie, wynajmując prywatnie pokój.
Mężczyźni wychodzą zadowoleni
— Z agencji korzystają mężczyźni, którzy po prostu chcą się zabawić, ale przychodzą też tacy, którzy mają problemy seksualne. Tych drugich jest nawet więcej. Znerwicowani, mający trudności w nawiązywaniu kontaktów. mało przystojni. No, jak znajdzie dziewczynę chłopak. który w wypadku stracił obie ręce?! Albo wdowiec po sześćdziesiątce, który nadal ma ochotę. Nawet nie trzeba się dziwić normalnym mężczyznom z forsą. Zajęci pracą, interesami. potrzebują chwili relaksu.
Seksterapeutka z agencji
Czy lepiej, żeby poszli się upić w knajpie? — zadaje retoryczne pytanie. po czym ciągnie dalej. — Nie uważam się za kurwę. Na Zachodzie używa się określenia ,seksterapeutka”. I chyba to jest najlepsze słowo. Kiedyś przecież na zwykłą aktorkę mówiono, że ladacznica. — Początkowo robiłam tylko masaż. Teraz idę na full. Ale zawsze z prezerwatywą. Jestem dobra. Zawsze doprowadzam mężczyzn do orgazmu. Jeszcze nie zdarzyło się, żeby facet wyszedł niezadowolony…
Baśka nalewa sobie drinka. Niestety, ta praca ma również swoje minusy. Każda z dziewczyn sporo pije. Towarzysząc facetom, zabijają chandrę. Baśka zaczęła nawet palić. choć wcześniej była zagorzałym wrogiem papierosów. — Najbardziej zabawne zdarzenie? Chyba to, jak kolega z dawnych lat odwiedził mnie w domu. Przegadaliśmy cały wieczór, wypiliśmy butelkę wina i poszedł.
Następnego dnia siedzę w agencji. Szef mnie woła. Patrzę. stoi Tadziu! Zamurowało mnie. On też się speszył, mało nie uciekł. Ale szef zaczął mnie chwalić, że mam czym oddychać, i że w ogóle jestem w tych sprawach najlepsza. Tadziu zapłacił. Weszliśmy do pokoju. Włączyłam muzykę. Siedzimy. W końcu mówię, że głupio wypadło, ale nie ma tego złego… Wiesz, ile wynosi moja pensja, bo ci wczoraj mówiłam…
Zaproponowałam mu, żebyśmy odsiedzieli te pół godziny. a ja potem się urwę i spotkamy się u mnie w domu. — Nie byłam pewna, czy przyjdzie. ale się zjawił. Spędziliśmy z sobą całą noc. Tadziu wyznał. że kiedyś się we mnie kochał, ale stwierdził. że nie miał szans, bo chodziłam już z chłopakiem. Zastanawiałam się, dlaczego nie zwracałam na Tadzia uwagi. Dla mnie był tylko kolegą. A przecież to całkiem do rzeczy człowiek. Skończył politechnikę, ma mieszkanie. niezłą pracę…
Seksterapeutka z agencji
Od tego naszego spotkania w agencji minęło już kilka miesięcy. Tadziu odwiedza mnie co jakiś czas. Chciał płacić. ale powiedziałam mu. żeby się nie wygłupiał — od niego na pewno pieniędzy nie wezmę. Przynosi zawsze dobre wino, słodycze, a niekiedy nawet kwiatka. Przyznał się, że z kilkoma dziewczynami mu nie wychodziło. Nie chciał się więc ośmieszać, dlatego szukał ratunku w agencjach. Też nie zawsze mu się udawało. Dopiero ze mną…
Czy jednak mogę liczyć na poważny związek, skoro zna mój drugi zawód? Podobno na Zachodzie seksterapeutki często wychodzą za mąż za swoich bogatych klientów. A u nas? a Pożyjemy, zobaczymy…
Komentarze
Prześlij komentarz