Kochać się z głową tak też można

Kochać się z głową. Spece od seksu twierdzą, że pożądanie to przede wszystkim myśl. To w naszej głowie powstaje wyobrażenie życia seksualnego i to jedynie mózg jest w stanie ożywić je, jeśli wygasa w nas namiętność. 

 


Przyjrzyjmy się typowemu małżeństwu. Mieszkają razem od lat i chyba dobrze jest im ze sobą. On potrafi wspaniale całować. a ona ciągle zachowuje nienaganną figurę i od czasu do czasu kokietuje go swoją pół obnażoną nagością. Jednak oboje wyczuwają, że nie są to już te same zaloty co na początku znajomości. Wprawdzie miłość w nich pozostała, ale gdzie podziała się dawna ‘pasja miłownia”?

Seks zaczął być dla nich taką samą rutynową czynnością, jak mycie zębów, czy przygotowanie obiadu. A przecież dawniej bywało zupełnie inaczej. Wystarczyło spojrzenie lub dotknięcie, a już budziło się pożądanie, którego wspomnienie wywołuje żal z powodu przemijania niektórych zjawisk i przemożna chęć powrotu do nich. Czy po tylu latach wspólnego życia można jeszcze to osiągnąć i co robić w takich przypadkach?

Naukowe twierdzenia

Amerykańska terapeutka Carol G. Wells jako panaceum proponuje częstsze używanie głowy do pobudzania namiętności, gdyż jak twierdzi: “Nasza głowa jest najbardziej wpływowym i oddziałującym organem seksualnym“. Tę opinię potwierdzają również inni naukowcy, którzy zalecają, aby bardziej kochać się głową, a mniej genitaliami. 

 



Rozbudzenie namiętności może przebiegać różnymi drogami. Mężczyźni z reguły najlepiej reagują na to, co widzą. Dlatego mocniej na nich oddziałują obrazy (np. filmy i czasopisma erotyczne). Mężczyźni lubią popatrzeć sobie na nagą kobietę, na jej seksowną bieliznę i uwodzicielskie zachowanie.

Panie natomiast w większym stopniu patrzą na obiekt swoich uczuć przez pryzmat innych zmysłów. Może je podniecić zapach wody toaletowej, ładny głos lub delikatny dotyk. Równocześnie o wiele silniej reagują na czynniki zewnętrzne. Przeszkadza im dzwoniący telefon, rozmowy za ścianą czy kłopoty zawodowe. Dlatego tak ważny dla nich jest czas poprzedzający samo zbliżenie i odpowiedni, relaksujący nastrój.W takich przypadkach nie zaszkodzi rozluźniająca kąpiel, orzeźwiający spacer, spokojna muzyka i czuła rozmowa w przytulnym pokoju spowitym łagodnym światłem.

JEJ ORGAZM NAJPIERW

Wychodząc z założenia, że niewielu mężczyzn potrafi poprosić o pomoc w zakresie życia seksualnego, Ian Kerner postanowił napisać książkę dla nieśmiałych: poradnik, dzięki któremu kobiecy orgazm przestanie być dla mężczyzn tajemnicą.

Kobiety też bardziej niż mężczyźni odczuwają pociąg do partnerów sobie już znanych. Wiele z nich przyznaje się do tego, że nie znajduje zadowolenia tylko w fizycznym kontakcie bez związku uczuciowego. Mężczyźni sporadycznie mają takie “problemy”. Nie istnieje jednak definitywna odpowiedź na to, czy te różnice mamy zakodowane w genach, czy wynikają one z nabytych wzorów postępowania.

 



Francuski neurofizjolog Jean-Didier Vincent twierdzi, że nic tak nie rozpala namiętności jak pamięć. Czasem wystarczy jedno spojrzenie na ukochaną osobę, wyobrażenie przyjemności, jaka nas czeka i już wzmaga się w nas seksualna energia. Kiedy kobieta wyczuje, że mężczyzna pachnie jak jej poprzedni kochanek, z którym ko-jarzy się jej wiele rozkosznych przeżyć, niemal natychmiast jest gotowa rzucić się mu w ramiona. Namiętność jest po prostu fantazją żywiącą się naszymi erotycznymi doświadczeniami. Oczekiwanie na przyjemność aktywizuje hormony, a gdy jakiekolwiek oczekiwania zamierają, kończy się także pożądanie.

Kochać się z głową

Nie oznacza to, że im bujniejsze są nasze erotyczne doświadczenia i wspomnienia, tym więcej zadowolenia czerpiemy z miłości. Wiadomo bowiem, że kobiety zachowując, na przykład, bolesne wspomnienia z pierwszych kontaktów seksualnych, mogą mieć potem trudności z osiąganiem przyjemności w związkach z kolejnymi partnerami. Z drugiej strony, dobre wspomnienia nie są gwarancją późniejszej przyjemności w łóżku. Wystarczy złość czy chwilowa niechęć do partnera, a już pamięć nie chce “pozytywnie” funkcjonować.

“Pielęgnowanie pamięci i wyobraźni erotycznej należałoby zalecić wszystkim kochankom jako swoistą kurację “orzeźwiającą” -proponuje Carol G. Wells. Kreowanie nowych obrazów, ekscytujących doznań i sytuacji znacznie trwalej i głębiej oddziałują na nas niż doraźne skoki w bok, które w mniemaniu wielu osób są odświeżającym przeżyciem dla każdego stałego związku. Moim zdaniem jest to mylne przekonanie prowadzące najczęściej do frustrującej konieczności zdobywania kolejnych doświadczeń poza własną sypialnią. Prawdziwa i ugruntowana miłość, pożądanie i namiętność tkwi w naszej głowie, a nie w ciałach zmieniających się co jakiś czas partnerów”. Kochać się z głową. IREK JABŁOŃSKI Seksrety 11/1996

Komentarze