– Zdaje pan sobie jednak sprawę, że wtedy byłam młoda – powiedziała po chwili. – Dziś już inaczej wyglądam i wcale nie mam pewności, że zatańczę tak… doskonale – (chciała przez to powiedzieć, że nie wie, czy podczas tańca się zonanizuje, czy sprawi jej to tyle przyjemności, by się podnieciła… ale od razu jeszcze większe ciepło spłynęło jej w dół brzucha) – czy zatańczę tak, by zadowolić pańskiego ojca…
Bowiem Ryszard zaproponował jej, by rozebrała się i tańczyła
przed jej starym, nieruszającym się z fotela ojcem. Kiedyś razem z nim
widział film w telewizji, jugosłowiański albo czechosłowacki. Tam pewien
cyniczny syn odwiedził umierającego ojca, a widząc zajmującą się domem młodą dziewczynę
zaproponował jej bezceremonialnie, by za pieniądze pokazała staruszkowi
piersi. Dziewczyna się oburzyła, ale zaraz powiedziała: Tylko bez
dotykania – i zaczęła powoli się obnażać. Po kilku latach ojciec
Ryszarda zachorował, przestał chodzić, stracił niegdysiejszą żywotność…
Kiedyś powiedział do syna: pamiętasz tamten film? Ryszard miał zamiar po
prostu zadzwonić do jakiejś agencji.
Takie to teraz czasy
Nastały teraz takie czasy, że tylko przebierać. Zapytał przyjaciela, Janusza, o telefon, zależało mu, żeby dziewczyna była ładna. Od słowa do słowa zgadali się – i Janusz nagle zaczął opowiadać o Magdzie. „W agencji” – dowodził – „nie wiadomo na kogo trafisz – a ona… do dziś ją pamiętam. Do dziś nie mogę spać dobrze, gdy sobie ją przypomnę”. Potem rozmawiali jeszcze z ojcem. Ten też zapalił się do Magdy. Janusz opowiadał o niej tak barwnie i przekonywująco, ze nie mogła już być żadna inna. Tańcząca ze sobą naga dziewczyna.
„Co mi po jakiejś anonimowej kobiecie, która z tego przede wszystkim żyje. Do tego potrzebna jest kobieta prawdziwa, nie manekin, nie automat”. – Janusz, oczywiście, chce po prostu jeszcze raz mnie obejrzeć – powiedziała Magda, nawet nie udając, że jest to pytanie. Ryszard uśmiechnął się. – Wcale tego nie ukrywa. Cały aż dygotał, gdy mu wczoraj powiedziałem, że pani odmówiła. To on kazał mi nalegać. – Ryszard chrząknął. – Ojciec też. No i ja… ja również chętnie popatrzę. Chciała zapytać, co będzie, jeśli ich nie podnieci, jeśli się rozczarują jej ciałem… ale w gruncie rzeczy cisnęło się jej do głowy pytanie: a co będzie, jeśli się nie podniecę, jeśli nie sprawi mi to takiej przyjemności jak kiedyś? Nawet wolała nie myśleć, co będzie potem: czy popadnie w taką jak niegdyś okrutną depresję, melancholię…
– Zdaje pan sobie jednak sprawę, że wtedy byłam młoda – powiedziała po chwili. – Dziś już inaczej wyglądam i wcale nie mam pewności, że zatańczę tak… doskonale – (chciała przez to powiedzieć, że nie wie, czy podczas tańca się zonanizuje, czy sprawi jej to tyle przyjemności, by się podnieciła… ale od razu jeszcze większe ciepło spłynęło jej w dół brzucha) – czy zatańczę tak, by zadowolić pańskiego ojca…
Bowiem Ryszard zaproponował jej, by rozebrała się i tańczyła
przed jej starym, nieruszającym się z fotela ojcem. Kiedyś razem z nim
widział film w telewizji, jugosłowiański albo czechosłowacki. Tam pewien
cyniczny syn odwiedził umierającego ojca, a widząc zajmującą się domem młodą dziewczynę
zaproponował jej bezceremonialnie, by za pieniądze pokazała staruszkowi
piersi. Dziewczyna się oburzyła, ale zaraz powiedziała: Tylko bez
dotykania – i zaczęła powoli się obnażać. Po kilku latach ojciec
Ryszarda zachorował, przestał chodzić, stracił niegdysiejszą żywotność…
Kiedyś powiedział do syna: pamiętasz tamten film? Ryszard miał zamiar po
prostu zadzwonić do jakiejś agencji.
Takie to teraz czasy
Nastały teraz takie czasy, że tylko przebierać. Zapytał przyjaciela, Janusza, o telefon, zależało mu, żeby dziewczyna była ładna. Od słowa do słowa zgadali się – i Janusz nagle zaczął opowiadać o Magdzie. „W agencji” – dowodził – „nie wiadomo na kogo trafisz – a ona… do dziś ją pamiętam. Do dziś nie mogę spać dobrze, gdy sobie ją przypomnę”. Potem rozmawiali jeszcze z ojcem. Ten też zapalił się do Magdy. Janusz opowiadał o niej tak barwnie i przekonywująco, ze nie mogła już być żadna inna. Tańcząca ze sobą naga dziewczyna.
„Co mi po jakiejś anonimowej kobiecie, która z tego przede wszystkim żyje. Do tego potrzebna jest kobieta prawdziwa, nie manekin, nie automat”. – Janusz, oczywiście, chce po prostu jeszcze raz mnie obejrzeć – powiedziała Magda, nawet nie udając, że jest to pytanie. Ryszard uśmiechnął się. – Wcale tego nie ukrywa. Cały aż dygotał, gdy mu wczoraj powiedziałem, że pani odmówiła. To on kazał mi nalegać. – Ryszard chrząknął. – Ojciec też. No i ja… ja również chętnie popatrzę. Chciała zapytać, co będzie, jeśli ich nie podnieci, jeśli się rozczarują jej ciałem… ale w gruncie rzeczy cisnęło się jej do głowy pytanie: a co będzie, jeśli się nie podniecę, jeśli nie sprawi mi to takiej przyjemności jak kiedyś? Nawet wolała nie myśleć, co będzie potem: czy popadnie w taką jak niegdyś okrutną depresję, melancholię…
Tańcząca ze sobą naga dziewczyna
– Chodzi przecież wyłącznie o to, by staruszek sobie popatrzył, pani Magdo. A my… – chrząknął – ja z Januszem mamy tylko nadzieję skorzystać z okazji. Podała mu rękę na do widzenia. – Nie wiem, jak sobie z tym poradzę – powiedziała.- Nie jestem profesjonalistką, wtedy miałam po prostu nastrój, takie szaleństwo… – „Nieprawda, nieprawda” – tłukło się jej po głowie – „wtedy po prostu odważyłam się spełnić swoje marzenie. Zawsze chciałam tańczyć nago przed zebranymi i dalej chcę, wciąż jest to dla mnie niezgłębiona, dzika, tajemnicza atrakcja. Wciąż mnie to pociąga i podnieca…”.
A ty w jaki sposób?
Magda specjalnie na okoliczność planowanego tańca pożyczyła sobie od męża maszynkę do golenia. Przez te wszystkie lata nie robiła tego, czasem tylko przycinała włosy z brzegu, by na plaży wyglądać jako tako estetycznie. Teraz, w środku nocy, stojąc z nogą na wannie, wysmarowała się obficie pianką w aerozolu i ścinała twarde włosy niewprawnymi ruchami drżących rąk. Podniecało ją to, podniecało ją teraz wszystko. Musiała aż trzy razy przejechać po skórze maszynką, nim uznała, że nie zostały na niej żadne kępki. Pokropiła się płynem po goleniu, wysmarowała kremem. Z rozkoszą masowała pokaźny wzgórek łonowy, wzruszając się delikatnością skóry. Odnajdywała tak wielką przyjemność w gładzeniu swego ciała, w dotykaniu warg sromowych i delikatnej skórki dookoła nich, że miała ochotę się zonanizować.
Kilka razy dotknęła łechtaczki opuszkiem palca, na którym zebrała nieco wilgoci ze szparki – postanowiła jednak nie ulec tej namiętności. Niech poczeka do jutra, niech podczas tańca będzie w niej świeży, nierozładowany entuzjazm. Jeszcze przez kilka minut pobawiła się swoim ciałem, tak niespodziewanie przyjaznym, tak potrzebującym pieszczot. Zdążyła się przez te lata odzwyczaić od autoerotycznych wariacji. Resztką sił powstrzymywała się, by nie dopaść jednak twardej perełki łechtaczki, by nie wsunąć głęboko do cipki trzech palców i nie zgwałcić się szybko i skutecznie.
Wzięła prysznic, potem, by jeszcze bardziej wytłumić emocje, napuściła wody do wanny i poleżała w niej – dopóki nie zrobiła się senna. Tańcząca ze sobą naga dziewczyna.
Na spotkanie z trzema panami przyszła opanowana i rozluźniona. Czuła się panią sytuacji. To jej gospodarze przejawiali wszelkie cechy zażenowania. Janusz traktował ją z najwyższą atencją. Ryszard – jak nieomal księżniczkę. Najbardziej jednak ujął Magdę ojciec Ryszarda, siwy pan, który na powitanie, całując jej dłoń – przeprosił, że nie może wstać. Przedstawił się, na imię miał Makary. Siedział w wiklinowym fotelu, ubrany w ciemny smoking, z muszką; pachniał intensywnie nieznaną Magdzie wodą kolońską, taką, która wspaniale pasowała do jego wieku i podkreślała jego naturalną dostojność, szlachetne rysy na poły indiańskiego wodza, na poły dumnego polskiego szlachcica. Całkiem zrozumiałe było teraz, dlaczego Makary nie chciał przypadkowej kobiety z agencji towarzyskiej. Ten stary człowiek miał klasę i nic, nawet to wyuzdane marzenie, by oglądać nagą kobietę, nie było w stanie tego zniweczyć.
Wiedziała, że taniec dla pana Makarego będzie przyjemnością. Spędzili przy stole, rozmawiając i dowcipkując, prawie dwie godziny. Żaden z panów nie zrobił najmniejszej aluzji do czekającego ją zadania. Pan Makary wpatrywał się w nią zachwycony, Janusz coraz bardziej przypominał zakochanego, roztargnionego chłopaczka, Ryszard – jako rzeczywisty gospodarz – nadskakiwał jej jak tylko umiał. W końcu uznała, że nastrój jest odpowiedni. Poprosiła o jeszcze jeden kieliszek koniaku, po czym zapytała, czy przygotowali jakąś muzykę.
Zaczęła tańczyć na środku pokoju, zanim jeszcze rozległy się pierwsze dźwięki melodyjnego i nastrojowego walca z płyty kompaktowej. Tańczyła zupełnie nie zastanawiając się nad tym co robi. Czasem tylko spojrzała na pana Makarego, który siedział najbliżej. Wpatrywał się w nią tak intensywnie, że kilka razy z trudem się powstrzymała, by nie podejść do niego i nie wziąć go za rękę. Tańczyła w coraz większym zapamiętaniu i minęło prawie pół godziny, nim zorientowała się, że wciąż jest ubrana. Nie zdjęła z siebie nic.
Walc na trzech panów start
Nagle się roześmiała. Było jej tak dobrze i przyjemnie, i była już nawet podniecona — a wciąż niczego z siebie nie zdjęła. Wyobraziła sobie, z jaką niecierpliwością panowie czekają na jej striptiz, ale nie przejmowała Się tym. Tak jak kiedyś, tak i teraz —w gruncie rzeczy tańczyła przede wszystkim dla siebie. Przez następny kwadrans wykonywała piruety i przeróżne figury, z zamkniętymi oczami, wobrażając sobie tysiące sytuacji, zdarzeń, wspominając wszystko co było, dobre i złe chwile swego życia.
Nagle przyszedł ten szczególny moment. Złożyła dłonie na brzuchu, pogładziła piersi, wyginając się na wszystkie strony zsunęła ramiączka sukienki. Wirując w swawolnych piruetach przesunęła się do pana Makarego. Pogładziła go po twarzy, potem po siwych włosach. Starszy pan musnął jej dłoń ustami. Widziała w jego oczach promieniujący zachwyt, błyszczały jak dwie żaróweczki. Zaczęła się rozbierać kilka kroków od niego. Pomyślała, że dzięki tej bliskości będzie mógł też czuć zapach jej ciała i to, postanowiła, będzie dla niego prezentem od niej. Niezapomniała o pozostałych mężczyznach, ale oni przecież od początku byli tylko tłem.
Walc na trzech panów nago
Stała nago przed panem Makarym, gładziła piersi i wysuwała biodra do przodu, tak by mógł do woli napatrzeć się na jej obnażoną cipkę. Czuła, że jest nieomal zalana erotycznym śluzem. Kilka razy przejechała palcem po szparce — zapadał się w niej bez trudu. Pomasowała krocze, uginając nogi w kolanach, kilka razy wjechała do cipki czterema palcami — tak była rozwarta i miękka — wymazała całą dłoń parującym intensywną wonią sosem z cipki, po czym pogłaskała pana Makarego czubkami palców po policzku. Chwycił ją za nadgarstek, przysunął jej dłoń mocno do swojej twarzy. Zaczął ją całować i wodzić nią po policzkach, czole i szyi. Pieściła go delikatnie, zwłaszcza w okolicach ust, na górnej wardze. Makary wdychał głęboko zapach cipki, rozkoszował się, cicho pojękując.
Wtedy wróciła do swej roli, wybiegła na środek pokoju i pokazała wszystkim trzem, że jej ciało jest wciąż jeszcze piękne, gibkie, namiętne. W gruncie rzeczy pokazała to przecież sobie. Tak jak kiedyś — zapomniała o wszystkim. Teraz mogła oddać się przez tyle lat tłumionej namiętności. Ściskała mocno swe nieco przywiędłe cycuszki. Pulsowało w nich gorące podniecenie i chociaż nie były tak jędrne jak kiedyś, była z nich dumna.
Z przyjemnością nakierowywała w stronę mężczyzn obrzmiałe sutki. Niech patrzą, niech widzą, że jest zadowolona ze swego ciała. Nawet pośladki, które krępowały ją na plaży, bo czuła jak drżą za każdym stąpnięciem, teraz były tylko powodem do zadowolenia. Wypięła się kilka razy do oglądających, gładziła pupę, gładziła uda…
Patrzenie do woli
Zaczęła się pieścić delikatnie, z zamkniętymi oczami. Cały wczorajszy wieczór w łazience wrócił do jej lędźwi ze wzmożoną siłą. Kucnęła, po czym nie zastanawiając się długo — położyła się wygodnie na plecach. Leżała na podłodze z nogami rozłożonymi szeroko. Mogli patrzeć do woli, jak szybkimi ruchami masuje twardą łechtaczkę. Drugą dłonią ściskała prawą pierś, ugniatała ją systematycznie, naciągała, jakby chciała oderwać. Orgazm zbliżał się szybko.
To jedna, to druga noga napinała się jak struna, brzuch stawał się twardy… by po chwili całe ciało miękło na moment. Palce na łechtaczce zwolniły. Teraz od orgazmu dzielił ją jeden ruch palcem, ułamek sekundy. Rozkoszowała się chwilę, zawahała… czy teraz? Po czym chwyciła łechtaczkę w dwa palce—kciuki wskazujący — pokręciła nią, jakby to była śrubeczka, którą chciała wkręcić we wzgórek łonowy. Poruszyła tylko dwa razy, a jej ciało wygięło się ekstatycznie w pasie i zastygło. Wstrząsnęły nią tak silne dreszcze, ze aż stuknęła piętami o podłogę.
Puściła łechtaczkę i położyła całą dłoń na cipce. Ścisnęła nogi i położyła się na boku. Przepłynęły przez nią jeszcze dwie fale rozkoszy, już łagodne. Ciało rozluźniło się. Znów leżała na plecach. Wypuściła powietrze i przez chwilę leżała jak martwa. Potem przejechała dłońmi po żebrach, opuściła je na dół i wróciła w górę, aż do szyi — zatrzymała się na twarzy. Wróciła do swego ciała. Czuła się wspaniale. Przeczesała palcami włosy i usiadła. Mężczyźni patrzyli na nią z otwartymi ustami. Posłała im promienny uśmiech.
— Pani Magdo — szepnął pan Makary — nawet pani nie wie, jak bardzo żałuję, że jestem już w takim wieku… i że nie mogę chodzić…
Walc na trzech panów ubieranie
Zaśmiała się cicho. Nawet nie miała potrzeby, by pójść do łazienki. Ubrała się szybko, lekkimi ruchami poprawiła fryzurę. Nie dbała o uczesanie i makijaż. Rozpierało ją szczęście. Odzyskała radość życia, czuła się tak, jakby odzyskała beztroską młodość, którą — teraz to sobie uświadomiła — utraciła tamtego wieczoru, gdy Janusz zaszczepił w niej poczucie winy, wstyd i upokorzenie.
Usiadła na chwilę przy stole. Wypiła kilka łyków wody mineralnej. — Na mnie już czas — powiedziała. — Bardzo mi było miło, to był cudowny wieczór. Ryszard, wciąż jeszcze trochę blady, wyciągnął z kieszeni białą kopertę, ale ona nie zwróciła na to uwagi. Pomachała im ręką… ruszyła w stronę drzwi. Nagle jednak zmieniła zamiar. Odwróciła się i podeszła do stołu, na którym Ryszard położył kopertę. Wzięła ją, mrugnęła do Janusza, uśmiech-nęła się do Ryszarda, panu Makaremu posłała całusa, cmoknęła w jego stronę — a on pocałował swoje przyłożone do ust palce, które oderwał od warg z cichym cmoknięciem. Promieniał, jakby odzyskał utracony rodowy skarb.
Powrót do domu
Magda wróciła do domu taksówką. Jedyne, czego teraz pragnęła, to ,.._ przytulić się do męża i oddać mu się ‘ ‘ tak żarliwie, jak tylko potrafi. Pragnęła go, pragnęła życia i nie mogła się nadziwić, czemu ostatnio było jej tak ciężko i smutno. Dlaczego nie cieszyła się tym, co miała w zasięgu ręki. To nic, ze jej mąż żył w takim samym stanie beznadziei i bylejakości. Kiedy to się ostatnio kochali…? Teraz jej zadaniem będzie wyrwać go z tego letargu. Rozkochać na nowo w sobie, obudzić! Czuła, że wraca do niej podniecenie. Drżącymi rękami wkładała klucz do zamka, chciała, żeby już zaczął ją tulić i pieścić tak jak kiedyś, na początku. Walc na trzech panów.
NIKODEM
Komentarze
Prześlij komentarz