Z lotu ptaszka widziane brunetki blondynki

Z lotu ptaszka. BRUNETKI, BLONDYNKI TITANIC ORGY STONE CLAN FANTAZJE GANGU PANI M. ŻIGOlo




Tytuł BRUNETKI, BLONDYNKI mówi wszystko. Jest dokładnie to, co w tytule oraz -rzecz jasna – faceci. Pierwsza scena – ona i dwóch. Chcą się. I zaczynają. Obraz żyleta. A oni ostro. Widać wszystko, detale, czyli kaseta dla starych świntuchów. No i dwa fiuty w jednej dziupli. W jednej! Miło patrzeć, ech, brunetki, blondynki. Dwa fiuty! – trzy orgazmy. Poza tym fiut to w dupce, to w cipce, tak nie wolno, miłe panie czytające to, ale wolno popatrzeć. No i ona z trzema naraz – dogadzają jej naprawdę. Patrzcie panie, uczcie się panowie.

Przejdźmy do realiów, obudźmy się ze snu pornograficznego.

Film TITANIC ORGY. Ani “Titanic”, ani orgy.

Pierwsze, co się rzuca w oczy, to zamglony, szary obraz – dyskwalifikacja. Drugie, co się rzuca w oczy, to szare, martwe dekoracje, udające wnętrze luksusowego statku pasażerskiego. Jak zwykle w takich produkcjach faceci w mundurach marynarskich wyglądają jak ostatnie łajzy. Na pierwszy rzut oka widać, że nigdy na sobie munduru nie mieli, a i sam uniform jakby z przypadku, wyciągnięty skądś i wrzucony na grzbiet aktora. To, co w tytule nazwano “orgią”, jest zwykłą i nudną kopulacją, bez fantazji i namiętności.

STONE CLAN – prawdziwa rewelacja. To akurat zobaczyć warto. Z powodu wielkiej, ba, gigantycznej łechtaczki, której obrazem jesteśmy uraczeni aż do nasycenia.



Z lotu ptaszka widziane

Tu mamy do czynienia z pewną wyuzdaną rodzinką. Pomysł dobry jak każdy inny. Ale ta łechtaczka… sprawia, że film jest wyjątkowy. Tego naprawdę jeszcze nie widzieliście. Odpuśćmy sobie facetów z cyckami, którzy pod kobiecą postacią pojawiają się w erotykach od czasu do czasu. To po prostu istoty z fiutem, bez cipki, nieraz nawet powabne i krągłe, ale wymodelowane sztucznie hormonami, czujące się być może kobietami, ale niebędące nimi. Tu mamy do czynienia z niemłodą już damą, właścicielką przepastnej cipy okolonej falującymi łagodnie firanami warg sromowych i łechtaczką jak mały kutasik. Ta łechtaczka na naszych oczach powiększa się i jest prawdziwym chujkiem w palcach zaradnej kobiety, a potem i w kontaktach z facetem.

Poza tym mamy tu do czynienia z namiętną (znaną z tuzina innych niemieckich filmów) dzieweczką w kitach, która wkłada sobie najpierw dwa standardowe wibratorki (oczywiście w jedną dziurkę), potem wciska w cipkę dildo-gigant, potem dłoń (własną) – najpierw w cipę, a potem w dziurkę pomiędzy pośladkami. To również warto zobaczyć.

 



Feler kaset video

FANTAZJE GANGU PANI M. w oryginale “Lady M’s Anal Gang Band” – gdyby nie to, że coś ucieka z jakości obrazu, powiedziałbym – super. Wszystkie kasety z serii “Red Rose” mają ten sam feler, obraz jest nie najostrzejszy i czasami umyka nasycenie kolorem i światłem. W dzisiejszej w pełni profesjonalnej sytuacji na rynku kaset wideo takie niedoróbki po prostu nie uchodzą firmie, która stara się o klienta. Ale to wszystko, co złego można powiedzieć o tej kasecie. Jakość nie jest karygodna, po prostu marzyłaby się lepsza, po prostu trochę żal – ale poza tym… po prostu cycuś.


Po prostu ona jedna i cała kupa facetów, którzy dobierają się do niej na wszelkie możliwe sposoby. Już pierwszy kadr po czołówce mówi wszystko: widzimy dorodną pupę pani M. i pracującego w niej fiuta. Żadnych zbędnych rozmów, bez wymyślonych pretekstów, bez wstępów i gier miłosnych. Zaczynamy od rznięcia i rżnięcie trwa przez cały film erotyczny. Nawet nie umiem powiedzieć, czy potem kobieta się zmienia, czy to tytułowa pani M., jedna jedyna w całym filmie, obracana jest przez kupę dziarskich facetów. I oczywiście wszystkie ruchy wykonane, każdy sposób pokazany. Spermy co niemiara, dziurki w naszej pani wyślizgane, lepkie i chętne.

Film na pewno spodoba się tym, co bardziej sobie chwalą akcję erotyczną, niż wszelkie inne akcje, wydłużające film, a – o ile wiem – rzadko przez kogo oglądane dokładnie. Bez wahania trzy orgazmy. Polecam oglądaczom i parom żądnym scen i tylko scen erotycznych bez ograniczeń.

Na koniec ŻIGOLO. tytuł – powiedzmy sobie -dość staroświecki i jednocześnie deczko wulgarny. Znamy go właściwie wyłącznie z określenia “żigolak” i nie jest to określenie pochlebne. Nie ma to oczywiście wiele wspólnego z tą kasetą.

Z lotu ptaszka widziane

Wspaniała jakość obrazu, film zrealizowany profesjonalnie, z rozmachem, chociaż początek z lotu ptaka-helikoptera może wzbudzić niepokój (ileż to takich panoram miast i ulic widzieliśmy na początku dupowatych fil-mów…) – jednak to, co widzimy, jest naprawdę warte filmowania. Oglądamy w jakiej scenerii dziać się będą erotyczne numerki i już samo to nas podnieca. Wchodzimy w świat luksusowych wnętrz, eleganckich pań i dystyngowanych facetów. Zaczynają się wprawdzie jakieś brudne interesy, ale to jedyny brud, jaki się pojawia.

Sypialnia, w której dzieje się pierwsza tradycyjna sex-akcja, może spędzić sen z powiek co ambitniejszych oglądaczy. Szczęście, że to, co się dzieje w tym wnętrzu, jest osiągalne przez każdego właściciela mieszkania spółdzielczego, a także kwaterunku. 

 



Problem problemy

Zawiązuje się też akcja sensacyjna. Zlecenie na podstawie tajemniczego: “O co chodzi?”

Bogaty facet ma problem. Jego piękna, naprawdę piękna żona, niewiarygodnie piękna, w czasie poślubnych igraszek niespodziewanie wyznaje: “Jestem katoliczką, tak nie można”. Mówi tak, gdy ma wziąć świeżo poślubionego fiuta do ust. Daje się jednak przekonać. Daje się też ponieść namiętnościom i mamy w końcu prawdziwą akcję erotyczną… do czasu. Po długich ruchankach pan młody niespodziewanie przymierza się do analu. “Co robisz?! Nie chcę! Tego nie wolno! Wszystko, co chcesz, tylko nie to. Jestem katoliczką. To niezgodne z moją religią” – woła piękna, z dłońmi złożonymi jak do modlitwy i na koniec żegna się. Panu młodemu nie pozostało nic innego, jak wytrysnąć do ust.

Dziś żonkoś już nie kocha ślicznotki, kocha inną i chce, by ślicznotkę ktoś zabił.

Ale przecież nie będę opowiadał całego filmu. Całość dobrze się ogląda, więc polecam. Mnie przypadły do gustu scenki w lesie, na samochodzie, z trzema facetami i z prostytutką. W finale mamy piękną inscenizację sado-maso, z udziałem (nie chcianym) pobożnej ślicznotki, która wszak szybko staje na wysokości zadania. Aż do kluczowego momentu analnej defloracji… i ciąg dalszy w części II.

DORIAN BRATEK. Z lotu ptaszka widziane. Seksrety czasopismo dla dorosłych. 3/1997

Komentarze