Wizyta słodkiego brutala. W tajemnicy przed żona zamieściłem w ..Seksretach” ogłoszenie, iż poszukujemy małżeństwa by się wspólnie rozkoszować seksem…
Szanowni! Dlaczego zdecydowałem podzielić się z wami tą historią? O tym później. Zdarzyła się naprawdę, ale po kolei…
Jesteśmy małżeństwem z 22-let-nim stażem. żona ma 44 lata, ja – 46 lat. Oboje z wyższym wykształceniem. Mamy 21-letnie-go syna, studiującego w innym mieście i mieszkającego poza domem. W środowisku, w którym mieszkamy i pracujemy, postrzegani byliśmy zawsze za wzorową parę i dobre małżeństwo. W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Ambicja każdego z nas do zrealizowania się w swoim zawodzie, „pęd” do właściwego zabezpieczenia poziomu życia oraz „pomnażanie” majątku spowodowało, że pod jednym dachem mieszkało dwoje zupełnie sobie obcych ludzi Kryzys ten został pogłębiony przez wyjazd dziecka. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać na tematy dotyczące nas, przestaliśmy z sobą dokądkolwiek wychodzić, przestaliśmy też ze sobą sypiać.
Taki stan męczył mnie bardzo. Ja, z natury człowiek wrażliwy, delikatny, romantyczny, zastanawiałem się, jak z tej matni wybrnąć. Często myślałem: jeszcze nie starzy, a już nie młodzi – co dalej? Nie czułem się „lwem łóżkowym”, ale zanik współżycia pomiędzy — mną a żoną przerażał mnie coraz bardziej. Dotychczas byliśmy dla siebie pierwszymi partnerami seksualnymi. ,
Miesięcznik lub czasopisma
W połowie 1998 roku wpadł mi w ręce wasz Miesięcznik (do tej pory nie czytałem Seksretów). Zwróciłem uwagę na list czytelnika, w którym dzielił się pozytywnymi wrażeniami ”ze skoku w bok”. Miesięcznik zostawiłem w domu. W czasie mojej nieobecności przejrzała go żona. Stał się “zaczynem” rozmowy. Rozmowę zakończyliśmy we wspólnym łożu. Ale ta noc, mimo 4 letniej przerwy, nie odświeżyła naszego związku Czy był w takim razie jakiś plus? Uważam, że tak. Zaczęliśmy rozmawiać. Oprócz zdawkowych pytań: “co będzie na kolację”i ” o której wrócisz” zaczęliśmy również plotkować. Jednak wstrzemięźliwość seksualna trwała dalej.
W tajemnicy przed Beatą zamieściłem w Seskretach anons, iż poznamy małżeństwo, by się wspólnie rozkoszować seksem. Ale nie tylko. Otrzymane listy były różne.Pokazałem je żonie. Negowała to, ale… coś się w domu działo. Korespondencja – temat do rozmów i… tzw. opór materii. Żona tego sobie nie wyobrażała i nie miała ochoty na zawieranie takich znajomości.
Okres korespondencyjny sprawił, iż nawiązałem znajomość z małżeństwem równolatków. Listy pisał Jurek. Pisał o życiu. Ja zaś – między innymi – o negatywnych odczuciach żony.
Październik. Wczesny czwartkowy wieczór. Jestem w domu sam. Dzwonek do drzwi. Otwieram. W drzwiach… Jurek. Siadamy w pokoju. Kawka. Rozmowa.
Do domu wraca żona. Przedstawiam ich sobie. Żona z gościem rozmowę rozpoczyna z dużą rezerwą. Jurek jest świetnym rozmówcą. Rozmawia się nam we troje znakomicie. Jurek wykonuje ten sam zawód co Beata. Jest wspólna płaszczyzna do rozmów. Jest człowiekiem miłym i sympatycznym. Jego wygląd zewnętrzny? Pozytywny. Brunet, o krępej budowie, typ mocny, tu i ówdzie odrobina tłuszczyku.
Pozytywna odpowiedź
Jurek nie zabawił długo. Był przejazdem. Musiał wracać. Po tej kurtuazyjnej wizycie telefon z zapytaniem: czy kiedyś również może nas odwiedzić? Ten telefon odebrała Beata. Odpowiedź jej była pozytywna. Następna wizyta miała miejsce w listopadzie. W trakcie tej rozmowy Jurek wyznał, iż odpowiada mu kulturalna atmosfera domu. Wyznał również, że zostawiła go żona, że z jej dziećmi z poprzedniego związku utrzymuje dobre kontakty, że czuje się bardzo samotny, że od czasu do czasu potrzebuje się wygadać w towarzystwie itp.
Przed Bożym Narodzeniem zadzwonił i wprosił się z wizytą na święta. Po poprzednich wizytach i rozmowach postrzegaliśmy go jako dobrego znajomego, a nie jako obiekt seksualnych wrażeń. My też potrzebowaliśmy towarzystwa.
Święta spędzaliśmy z żoną w naszym domku nad morzem. Jurek przyjechał w pierwszy dzień, tuż po obiedzie. Wspólny spacer, następnie biesiadowanie. Rozpalony kominek, koniaczek i rozmowy. Rozmowy o życiu, problemach dnia codziennego, pracy. Cudowna atmosfera, sielanka. Chce się żyć. Jurek miał u nas zostać na drugi dzień.
Przygotowywaliśmy się do snu. Spać mieliśmy w pokoikach na pięterku. W jednym Jurek, w drugim my. Po kąpieli, ubrawszy się tylko w szlafrok, wróciłem do saloniku. Był w nim jeszcze Jurek. Jakaś rozmowa, ale żadnych podtekstów o zbliżającej się nocy. Z łazienki korzystała właśnie żona. Jurek poszedł do siebie.
Po kąpieli do saloniku przyszła żona. Też ubrana w płaszcz kąpielowy. Zaczęliśmy mówić o Jurku, o jego pozytywach. Nasza rozmowa przedłużała się. Jurek wyszedł z łazienki. Miał na sobie też płaszcz kąpielowy. Podszedł do nas. Dziękując za popołudnie i wieczór, podał mi rękę. Dobrej nocy życzył Beacie. Podali sobie ręce. I stała się rzecz najmniej przez nas wszystkich oczekiwana.
Jurek podciągnął Beatę do siebie. Lewą ręką objął ją wpół, przytulając. Zaczął całować jej szyję, policzki, uszy, wreszcie usta. Żona zaczęła się wzbraniać, szarpać, każąc mu przestać. Nie reagował.
Wizyta słodkiego brutala
Siedziałem jak wryty. Widok był przyjemny i podniecający. To ich mocowanie się, szarpanie, jego zdecydowanie, opór Beaty – sprawiły, że paski od płaszczy rozwiązały się. Ukazały się Beaty piersi, brzuch, kruczoczarne loczki jej gniazdka, uda. Jurek, widząc to, zaczął całować jej piersi, ssać i przygryzać sutki. Żona zaniechała dalszej walki. Głowę odchyliła w bok, przymykając oczy. Rękoma podtrzymywała swój płaszcz na ramionach.
Jurek szalał. Pieścił piersi, które robiły się ciężkie, jędrne. Brodawki „się stawiały”. Całował i pieścił brzuch, zbliżając się nieuchronnie językiem do jej gniazdka. Był nagi i swoim wyglądem robił wrażenie. W przeciwieństwie do mnie – owłosiony tors, brzuch i… Jego męskość rozmiarem była podobna do mojej. W stanie podniecenia czekała okazji. Całując ciało żony, rękoma ujął ją za pośladki, przyklęknął i pieścił językiem gniazdko Beaty.
Beata poddała się bez reszty. Rękoma ujęła jego czuprynę. Bawiła się nią. Stała w małym rozkroku, kołysząc się lekko na boki. Kiedy Jurek wnikał swoim językiem w jej muszelkę, rozchylała uda, lekko przysiadając.
Byłem zauroczony. Myśmy kochali się za-wsze „po bożemu”, a tu? Beata akceptuje taki sposób?
Wydawała ciche odgłosy uniesienia. Zauważyłem skurcze i rozkurcze jej podbrzusza. Jurek ustami pieścił jej muszelkę i uda. Przysiady stawały się głębsze. Beata traciła świadomość. Po jednym z tych przysiadów Jurek ułożył żonę na dywanie. Byli nadzy. Jurek, klęcząc z lewej strony, ponownie pieścił jej piersi, brzuch, norkę. Całował też uda, unosząc jej nogi w górę. W ten sposób znalazł się między rozwartymi udami. Beata się prężyła i przeciągała ciało. Kręciła się to w lewo, to w prawo. Wizyta słodkiego brutala koniec części pierwszej.
Komentarze
Prześlij komentarz