Miłosne uniesienia w kinie pewnej mężatki

Miłosne uniesienia w kinie. Pewnej nocy, podczas miłosnego uniesienia, opowiedziałam mojemu mężowi sen, powracający do mnie przez kilka lat. Był o chłopaku, który stojąc za moimi plecami podczas koncertu jakiegoś zespołu, muskał ustami moje włosy. Było tłoczno, więc w pewnym momencie przylgnął do mnie całym ciałem, a ja – nie wiem czy bardziej ze strachu, czy ze skrępowania, czy też dlatego, że było mi tak dobrze – nie odsunęłam się od niego. To chyba dodało mu odwagi, bo po pewnej chwili poczułam jego dłonie gładzące moje biodra, później ramiona i piersi.

 



Stałam jak sparaliżowana i bałam się poruszyć. Poczułam na szyi jego gorący, przerywany oddech. Wokół nas szalał tłum młodych ludzi, nucących ze swoim idolem. Było ciemno, zimno i dżdżysto, a przez moje ciało przebiegały fale gorąca. Nie odezwał się do mnie ani słowem. Odszedł tak nagle, że nawet nie zauważyłam, że już mnie nie dotyka. Chciało mi się
płakać i śmiać na przemian, a moje gardło wypełniał spazm rozkoszy.

Podczas opowiadania mojego snu i ja, i mój mąż doznaliśmy tak niesamowitego podniecenia, że podczas kolejnych zbliżeń opowieści o tle erotycznym stały się wspaniałym afrodyzjakiem, a nasza rozkosz wzrastała i… za każdym razem było cudownie inaczej.

Tego ranka zbudził mnie telefon. – Cześć Malutka! Przepraszam, ze budzę cię tak wcześnie, ale chciałem z samego rana podziękować ci za cudowne dziesięć lat, przez które byłaś najcudowniejszą żoną na świecie. Dzwonię teraz, bo później mam sprawę w terenie, no i mógłbym już cię nie złapać w domu. Mam propozycję uczczenia naszej dziesiątej rocznicy.

Wyobraź sobie, że w miasteczku N., leżącym niedaleko filii naszej firmy, grają jeszcze ten sentymentalny film o miłości, który tak bardzo chciałaś zobaczyć na dużym ekranie. Bilety na dwudziestą będą czekały w kasie na nasze nazwisko. Załóż coś frywolnego pod spód, odbierz bilety i czekaj na mnie w kinie. Mogę się odrobinę spóźnić, więc zajmij mi miejsce i chociaż ty bądź punktualna.

Później wyskoczymy gdzieś potańczyć, jeżeli będziesz miała ochotę. No to pa! Do zobaczenia w kinie. Usłyszałam sygnał w słuchawce i… to właśnie był mój cały Marek. Niepotrzebnie wczoraj wieczorem tak się burmuszyłam na niego, kiedy poprosił mnie o uprasowanie białej, eleganckiej koszuli. Teraz już wiem, dlaczego rano założył swój najlepszy garnitur. A ja głupia myślałam, że zapomniał o naszym święcie i znów po pracy wybiera się na jakąś naradę z klientami firmy.

Przed dwudziestą, ubrana w zwiewną sukienkę, byłam już w N. przed umówionym kinem. W budynku było może ze sześć osób; para staruszków trzymających się za ręce, jakaś kobieta w średnim wieku i dwóch młodych, może 25-letnich chłopców, wysokich, przystojnych, o twarzach jak z magazynów mody. Co tacy chłopcy robią na takim filmie? Nie było widać tylko mojego Mareczka. No cóż, uprzedzał przecież, że może się spóźnić. Wybiła dwudziesta, wszyscy weszli już na salę, więcej ludzi się nie zjawiło – a to przecież taki piękny film… Odebrałam swój bilet w kasie i uprzedziłam panią, że po drugi bilet zgłosi się mój mąż.

Weszłam więc na salę sama, po omacku szukając miejsca. Okazało się, że Marek wykupił bilety w przedostatnim rzędzie, trochę z boku. Dziwne było to kino, trochę nie z tej epoki. Wielkie i przestronne, z grubymi filarami i z mnóstwem drewnianych foteli wyściełanych pluszowym obiciem. Zauważy-łam, że para staruszków usiadła na samym przodzie, kobieta w średnim wieku zajęła miejsce dwa rzędy za nimi. Nie dostrzegłam tylko dwóch młodych chłopaków… Zresztą, cóż mnie oni obchodzą, pewnie zrezygnowali i poszli sobie…

Zaczął się film. Sadowiąc się wygodnie, poprawiłam swoją kreację, aż zaszeleściła koronkowa haleczka. Poczułam się trochę nieswojo. Sama, w erotycznej bieliźnie i w dodatku bez majteczek pod spodem. To dla Marka – tak podniecała go świadomość, że nie mam pod sukienką majteczek, że nieraz ulegałam i stosowałam się do jego prośby, ubierając pod sukien-kę tylko gorsecik i pończoszki. Moja cipeczka była gładziutko wydepilowana i teraz odczuwałam przyjemną szorstkość koronkowej haleczki muskającej moje łono.

Fabuła filmu oglądanego już kilka razy wciągnęła mnie na nowo tak mocno, że całkiem zapomniałam, iż czekam na Marka. Nie zauważyłam nawet, kiedy na miejscu obok ktoś przysiadł. Dopiero kiedy poczułam muśnięcie ręki na moim udzie, zorientowałam się, że obok mnie usiadł jeden z tych młodych mężczyzn spotkanych w holu kina.

Miejsce po mojej drugiej ręce było puste. Marka nadal nie byto. Nagle falą wspomnień powrócił do mnie mój sen. Sparaliżowana sytuacją i podniecona do granic możliwości, siedziałam sztywno, pozwalając na coraz śmielsze po-sunięcia nieznajomego mężczyzny. On cały czas wpatrzony w ekran mimochodem, niby bezwiednie, muskał moje obnażone udo. Jego dłoń w zwolnionym tempie wędrowała po moim kolanie, sunąc wyżej i wyżej… Kiedy dotarła do koronek, wywołując ich cichy szelest, odruchowo zacisnęłam uda.

Chłopak nie zraził się moją reakcją. Poprawił się nieznacznie w fotelu, tak, aby mógł sięgnąć jeszcze dalej i wtedy jego chłodne palce poczułam na mojej cipeczce. Chyba zaskoczyła go jej gładkość, bo na moment znieruchomiał i zwrócił twarz w moim kie-runku, namiętnie przymykając oczy. Gdy odchylał głowę do tyłu, jego włosy do ramion przelały się płynnie na kark. Westchnął cicho, a palce jego ręki, delikatnie lecz stanowczo, zaczęły rozwierać moje uda.

Byłam podniecona i wystraszona równocześnie… Jego natarczywa dłoń wwiercała się pomiędzy moje nogi, a ja nie wiedziałam już, co dzieje się na ekranie kina. Słyszałam tylko szelest pończoszek i koronkowej haleczki. Przestraszyłam się tego szelestu, wydawał mi się taki głośny. Zdawało mi się, że wszyscy go słyszą. Chciałam się uwolnić od ręki mężczyzny, uciec od niego. Ale unieruchomiona strachem i wstydem siedziałam, przerażona rosnącym wciąż… moim podnieceniem.

Nagle poczułam jak ktoś siedzący za mną gładzi moje włosy. Jak czyjaś ręka dotyka mojej szyi, ramienia. Odwróciłam głowę i w mroku ujrzałam… twarz drugiego chłopaka z holu kina. Położył palec na ustach i odwrócił moją głowę w stronę ekranu, gładząc mnie po policzku. Jego ręce stały się ruchliwe i wszędobylskie. Czułam je na przemian na karku, we włosach, na piersiach. Jego usta sunęły po moim ramieniu aż do ucha, które zaczął pieścić językiem. Myślałam, że zemdleję. Byłam pieszczona przez dwóch mężczyzn równocześnie! I to w dodatku w publicznym miejscu!

Chłopak siedzący obok mnie pochylił się w moją stronę i zaczął zsuwać falbankę sukienki i staniczek gorsetu z moich piersi. Były nabrzmiałe i sterczące. Chłopak siedzący za mną podtrzymywał je od dołu i masował, podając swojemu towarzyszowi twarde brodawki do całowania i ssania. Sukienkę miałam uniesioną aż po gorsecik, nogi rozchylone. Jeden lekko przygryzał i całował moje napęczniałe brodawki, klęcząc pomiędzy moimi udami.

Jego palce rozchylały płatki mojej różyczki, pociągając je, ściskając i masując. Poczułam jak najpierw powoli, a później coraz szybciej i mocniej zagłębia swą dłoń w moim gorącym wnętrzu. Czułam, jakby chciał mnie rozerwać, przepołowić. Byłam mokra i gorąca. Było mi cudownie. Jak przez mgłę przypomniałam sobie podobną historyjkę opowiadaną przez Marka podczas naszego zbliżenia. Jej fabuła przypominała do złudzenia rzeczywistość z kina… Czy to tylko zbieg okoliczności?

Ręce drugiego mężczyzny ściskały moje piersi. Jego palce zamykały się na brodawkach, drażniąc je i ściskając. Chłopak klęczący przede mną osunął się nagle niżej. Jego język roztańczył się w płatkach mej różyczki. Wnikał głęboko, to znowu wyłuskiwał perełkę rozkoszy, ssąc ją i przygryzając. Płatki cipeczki naciągał na swój język i otulał go nimi niczym kokonem. Moje podniecenie sięgało zenitu. Bałam się, że zacznę krzyczeć, jęczeć lub że wybuchnę jak wulkan – przepełniona erotyzmem niecodziennej sytuacji. Wtedy poczułam na łonie chłód metalu i równocześnie ukłucie tuż nad perełką. I nagły ból, znikający zaraz pod zwinnym, ruchliwym językiem chłopaka. To przepełniło czarę moich doznań. Wygięłam się w łuk i… Odpłynęłam, tracąc kontakt z rzeczywistością.

Gdy się ocknęłam, miejsca obok mnie i za mną były puste. Bolały mnie obnażone piersi, a cipeczka pulsowała namiętnością doznanej rozkoszy. Zawstydzona swą reakcją, poprawiłam sukienkę, wdzięczna w duchu moim kochankom, że zniknęli tak szybko i niespodziewanie. Nie śmiałabym spojrzeć im w oczy. Spaliłabym się ze wstydu, gdyby nagle zapaliło się światło na sali. Postanowiłam czym prędzej pójść do toalety i doprowadzić do normalnego stanu swoje ubranie. Zamknęłam się w kabinie i uniosłam sukienkę do góry, chcąc poprawić pończoszki.

Szukając zapinki paseczka, przesunęłam dłonią wzdłuż cipeczki i wtedy moje palce natknęły się na coś dziwnego, tuż nad perełką. Spojrzałam w dół… Boże! Tuż nad najczulszym miejscem mojej cipci tkwiło maleńkie, złote kółeczko! Jak to się stało?! Kiedy i w jaki sposób ONI mi to założyli?! Co ja powiem Markowi, gdy zapyta, co to jest? Czy TO się w ogóle jakoś zdejmuje? Jak ja mu to wszystko wytłumaczę? I to jeszcze w dziesiątą rocznicę naszego ślubu!

Wyszłam przed kino. Film chyba się skończył, bo w oddali majaczyła para staruszków trzymających się za ręce. Ruszy-łam w stronę samochodu. Zbliżając się do niego, rozpoznałam sylwetkę Marka wspartą o maskę pojazdu. – Mareczku! Gdzie ty byłeś? – wtuliłam się w ramiona męża. – Ja… ja przepraszam…. nie chciałam… Ja nie wiedziałam…, nie mogłam… – szeptałam skruszona, tuląc się do niego.

Cicho Malutka, już cicho… Wszystkiego najlepszego kochanie… Daj mi jeszcze przynajmniej sto tak cudownych lat u twojego boku, jak tych dziesięć minionych. A… na kółeczku, w twojej różyczce, jest wygrawerowane moje imię. Czy choć troszkę spodobał ci się mój podarunek z okazji dziesiątej rocznicy ślubu? Musiałem tak to zaaranżować, bo inaczej byś się na to nie zgodziła. Pamiętasz jak kochając się z tobą, jesienią, na działce, opowiadałem ci podobną historyjkę? Tak bardzo się wtedy podnieciłaś… więc… No, a to maleń-kie, złote cacuszko… to już zupełnie nowy pomysł.

Mam nadzieję, że byli delikatni? Nie gniewaj się. Tak bardzo chciałem, aby spełniło się choć jedno z twoich „nierealnych”, erotycznych pragnień. Pójdziemy teraz potańczyć? Czy też dasz się namówić na powrót do domu i kolację przy świecach? Prawdę mówiąc, chciałbym jak najszybciej obejrzeć tę złotą drobnostkę w twojej prze-pięknej cipeczce. Przytulę cię mocno, a ty opowiesz mi, co… śniło ci się w kinie. – I jak tu nie kochać tego wariata – pomyślałam, wtulając się w ramiona mego… pomysłowego męża. Seksrety 2/1998

Komentarze