Przecież jestem takim zwierzakiem

Przecież jestem takim zwierzakiem. Byłam z nią 6 lat. Tak, to bardzo długo. Znowu przeniosłam się do niej, załatwiła mi ekstra pracę, ubierałam się we wspaniałe dżinsy, adidasy. Kupowała mi zegarki, spinki. Co tydzień wyjeżdżałyśmy do campingu nad jezioro, miałyśmy wspaniałych znajomych, byli cudowni, może czegoś się domyślali, ale byli szczęśliwi, że Basieńka jest szczęśliwa. Wydzwaniała do mnie kilka razy dziennie do pracy. Była tak zazdrosna, że czasami było mi bardzo głupio, bez powodów urządzała sceny, które mnie trochę męczyły.

 


 

Często, gdy pieściłam jej cudowne ciało, zastanawiałam się, dlaczego taka kobieta jak ona nie ma faceta, tylko chce być ze mną, przecież jestem takim zwierzakiem w oczach innych. Kochała mnie, a ja ją. Czasami chciała mnie pieścić, lecz jej nie pozwalałam i robiła mi awantury. Kiedyś nawet chciałam się zgodzić, lecz moja psychika była silniejsza i nie pozwalała mi na to. Nie chciałam, by zobaczyła moje ciało, bo wiedziałam, że to nie to. A tak ja czułam się sobą, a ona nie miała wyrzutów, że jest lesbijką. Znalazła sposób, by przekonać mnie, że chce tylko pieścić moje plecy i brzuch. Zgodziłam się, bo nie chciałam jej stracić, robiła to cudownie, lekko muskła ustami, jak płatki róż rozsypywała pocałunki. Nie używałam żadnych akcesoriów (sztucznych), ponieważ było to obce ciało, moje ręce były narządami jedynymi, jakie mi pozostały, by nadrobić resztę.

Wyjechała do Stanów na urlop. Zadzwoniła do mnie, że nie wraca, że zostaje na stałe, bo tak chce jej syn. Powiedziała, że bardzo mnie kocha i będzie tęsknić, prosiła, bym nigdy jej nie zapomniała. Bez obaw -pomyślałam sobie – pozostaniesz w moim sercu na zawsze. Rozbiłam piękny wazon, wpadłam w szał, nie wiem jak to nazwać. Szalałam, pojechałam do jej domu, zabrałam “tylko swoje rzeczy” – (głupia ambicja), rzuciłam na podłogę jej wszystkie prezenty, nie pozostawiając sobie nic. Z żalu, ze złości chciałam zapomnieć, wymazać uczucie z pamięci.

Przecież jestem takim zwierzakiem

Po roku spotkałam naszego wspólnego znajomego, który oświadczył mi, że przykro mu bardzo, powiedziałam z uśmiechem (udawanym) “nie ma sprawy”. Lecz on powiedział: ty chyba o niczym nie wiesz. Zapytałam: o czym? Ano o tym, że Basia nie żyje, umarła na raka jelita grubego, dlatego wyjechała do Stanów.

Urwał mi się film, zemdlałam, obudziłam się w szpitalu z rozdętym łukiem brwiowym. Tadeusz, nasz znajomy, odwiózł mnie do domu, ponad 100 km, jeszcze przez parę godzin rozmawialiśmy. Nie mogłam się znowu pozbierać, żałowałam, że nie wzięłam chociaż jednej rzeczy, którą dostałam od niej…

Poświęciłam się pracy, pomocy ludziom, lecz ciągle szukałam siebie, nie mogłam się odnaleźć. Przez rok nosiłam czarną opaskę na kurtce. W sercu był sam smutek i żal po utraconej ukochanej, żal za chwile, których nie wykorzystałam, żeby czuła się jeszcze bardziej kochana i potrzebna. Za chwile, w których dąsałam się na nią. Często budziłam się w nocy i ryczałam do księżyca.

Urodziła się bratanica, brat chciał poprosić mnie na matkę chrzestną, nie zgodziłam się, był oburzony. Lecz po czasie pomyślał i powiedział: rozumiem cię. Myślę często, by sprostować, czyli zmienić płeć, lecz boję się, by mnie nie okaleczono. Gorzej – każda operacja jest ryzykiem, co dopiero taka. Gdybym miała pewność, że wszystko się uda albo możliwość operacji za granicą, zrobiłabym to.

Przecież jestem takim zwierzakiem

Po Basieńce dałam się złapać Małgosi. Miała 27 łat, więc prawie rówieśnica. Spotkałam ją w dyskotece. Od razu powiedziała mi, że domyśla się, kim jestem, bo bardzo dużo czytała na ten temat w gazetach i że bardzo się jej podobam, jestem wymarzonym ideałem partnera (nie noszę typowego męskiego ubioru, bo nie jestem transwestytką, noszę koszulkę męską, bluzę dżins lub kurtkę, spodnie w różnych kolorach).

Spotykałyśmy się bardzo długo, zanim chciałam się z nią kochać. Pytałam, czy na pewno wie czego chce, czy miała kogoś przede mną, kim się czuje. A była śliczną szatynką, zgrabną, i te piękne, duże cycuszki. Gryzła mnie ze szczęścia, całowała, płakała, tuliła i znowu całowała, a ja po każdym razie zastanawiałam się jak długo? Kiedy mnie opuści lub zostawi? Starałam się nie angażować psychicznie, udawać, że ją kocham, tylko ją kochać, ponieważ pragnęłam tego jak powietrza, nie chciałam cierpieć. Lecz nie ma miłości bez cierpień, bez łez. No i stało się. Kochałam ją za to, że jest piękną, wspaniałą kobietą, że kocha mnie i będzie kochać zawsze. Zarzekała się na wszystko, że nigdy się nie rozstaniemy, że chce być tylko ze mną, że pragnie być kochana tylko przeze mnie, bo nikt jej tak nie kochał. Dziwne, ale wszystkie były kochane – partnerkami tych prawdziwych facetów.

Byłam dumna jak paw. Wyjechałam do domu. Po powrocie Małgosia zmieniła się nie do poznania – obca, inna. Prosiłam, by powiedziała mi, co się stało, że ją zrozumiem, że nie będzie żadnych awantur. Powiedziała, że nic, że kocha mnie i pragnie ze mną być. Nie wierzyłam. Któregoś razu poszłam za nią. Sprawa jasna: moja Małgosia i Rafał tańczyli, całowali się i dotykali. Wróciła, poprosiła, by ją kochać. Nie wytrzymałam. Powiedziałam, by Rafał ją pokochał, bo ja nie będę po jakimś dupku robić poprawek. Uderzyła mnie w twarz, wyszłam.

Sztuka miłosnych wyborów

Na drugi dzień zaczęła płakać i tłumaczyć, że kocha mnie, ale czasami będzie spotykała się z Rafałem. Odpowiedziałam, że może spotykać Się nawet z dwoma Rafałami, że mogła mi powiedzieć na jakich warunkach ma opierać się nasz związek. Rozpłakałam się. Powtórka – ból serca, głowa mi pękała, żal, że znowu mnie oszukano. Odeszłam.

Nie rozumiem ludzi, przecież można być tak szczęśliwym, jeżeli jest wspólna akceptacja, zrozumienie, wierność – i prawdziwe uczucie. Inność jest rzeczą naturalną, jeżeli się kocha.

Oto całe moje życie. Nie żałuję tego, co przeżyłam, bo czułam się sobą. Niejedna osoba w mojej sytuacji zazdrościłaby mi tego, co przeżyłam. I nie poddam się. Nadal pragnę poznać miłą i sympatyczną kobietę, dziewczynę, może być piękna, zgrabna i czuła, mądra i delikatna, która zaakceptuje mój problem, bo przecież nie ma ludzi bez problemów. Chcę już pokochać i być kochaną, bo szkoda upływających chwil. Jeżeli któraś z was po przeczytaniu najprawdziwszej mojej historii życia chciałaby spróbować, proszę, nie obawiaj się. Nic nie mamy do stracenia, a zyskać możemy przyjaźń. Pozdrawiam pracowników redakcji i chylę czoło przed odważnymi ludźmi. L-1108. KRIST – Pomorze Zachodnie. Przecież jestem takim zwierzakiem.

Komentarze