Justyna a powietrze pachniało seksem

Justyna a powietrze pachniało seksem. Justyna? To było dość dawno, ale dobrze pamiętam. Wracałem akurat z knajpki i po drodze przypomniałem sobie, że kończą mi się papierosy. O tej porze można było je kupić tylko na dworcu u babci klozetowej. Dworzec był pusty, nikogo… no, prawie nikogo tam nie było. 


 

Galeria

Na ławce pod ścianą siedziała skulona i płakała. Właściwie nie powinna mnie obchodzić, ale już taki jestem, że podszedłem i usiadłem obok. Zapaliłem papierosa, których paczkę właśnie kupiłem, i tak sobie siedziałem chwilę. Wtedy podniosła głowę, spojrzała na mnie wielkimi, zapłakanymi oczami i poprosiła o papierosa. O nic nie pytałem. Siedziała tak, paliła i choć już nie płakała, była jakaś nieobecna. Widać było, że ma za sobą bardzo ciężki dzień. Głupio mi było pytać.

Wreszcie sama zaczęła mówić. Potrzebowała, żeby ktoś ją wysłuchał. Kilka ostatnich dni było dla niej naprawdę paskudnych. Nie wiem, skąd pochodziła, gdzie mieszkała. Dowiedziałem się od niej tyle, że jej życie nie było kolorowe i od ucieczki z domu powstrzymywał ją dotąd jedynie chłopak, który zostawił ją kilka dni temu. Wtedy właśnie wzięła trochę ciuchów, kaset, książek i wsiadła do pociągu. Pieniędzy miała tyle, żeby wykupić bilet do Bytomia, gdzie mieszkała jej ciotka. Mówiła, że zawsze ma w życiu pecha i chyba miała rację. Od sąsiadów dowiedziała się, że ciotka od kilku lat mieszka w Holandii. Dali nawet adres, ale co jej z tego? Przecież nie pojedzie gdzieś do Holandii szukać ciotki, której nie widziała ponad dziesięć łat… a w ogóle stwierdziła, że to był głupi pomysł z tą ucieczką z domu.

Justyna a powietrze pachniało seksem

Jaka ona była śliczna i biedniutka, takie stworzonko, które człowiek chciałby przytulić i opiekować się… Spytała, czy mogę ją zabrać do jakiegoś baru, bo nie jadła dwa dni i zaraz szybko: dodała, że pieniądze, jak tylko będzie miała, przyśle mi przekazem. Teraz wydała mi się jeszcze bardziej bezradna i bardzo chciałem coś dla niej zrobić. Głupio mi było zaprosić ją do domu, żeby sobie o mnie źle nie pomyślała, żeby się nie spłoszyła. Nie miałem jednak wyboru. Była noc i wszystkie jadłodajnie były pozamykane na cztery spusty. Powiedziałem, że jeśli jej to nie przeszkadza, to mogę zaproponować moją kawalerską kuchnię. Uśmiechnęła się po raz pierwszy, od kiedy tak siedzieliśmy, chwyciła mnie za rękę i poszliśmy.

Przez te kilkaset metrów, jakie dzieliły nas od mojego mieszkania, szła ze mną wtulona w moje ramię i nic nie mówiła. Uprzedziłem, żeby się nie przeraziła mojego psa i bałaganu i otworzyłem drzwi. Kiedy omal nie prze-wróciła się w przedpokoju o porozrzucane buty, obiecałem sobie częstsze sprzątanie tej graciarni. Usiadła na materacu, stwierdziła, że jest prawie tak przytulnie jak w jej pokoju i… że jest bardzo głodna. Kiedy robiłem kolację, a ona brała prysznic, uświadomiłem sobie, że bardzo przydałaby mi się tutaj jakaś damska ręka i osóbka, która rozweseliłaby trochę to moje gniazdko, i że dawno nie byłem z żadną kobietą. I kiedy tak sobie rozmyślałem, odkryłem, że cały czas myślę o niej jako właśnie o tej, z którą bym chciał dzielić życie i opiekować się nią. Nie znałem jej wcale, nie wiedziałem o niej prawie nic, a jednak ona… 

 


 

Jak pięknie wyglądała

Czy coś innego?

Kiedy zapalałem świece i wszystko było prawie gotowe, weszła. Jak pięknie wyglądała… Drobniutka, świeża i cholernie podniecająca. Mój szlafrok był na nią dużo za duży, ale przez to wydała mi się jeszcze piękniejsza, taka kruszyna. I głupio się przyznać, ale w tym momencie przestałem myśleć o niej jak o dziewczynce, którą chciałem się zaopiekować. Teraz zobaczyłem ją jako kobietę, z którą chciałem się kochać, zaraz, nie myśląc o tym, czy jest głodna, zmęczona, czy jeszcze co innego… Ona chyba to wyczuła, bo stwierdziła, że zapiekanka, którą przyrządziłem, nieźle wygląda i pachnie, ale musi nieco ostygnąć.

I taka na wpół mokra i pachnąca wśliznęła się do mnie na kolana i mocno przytuliła. Teraz przestałem myśleć o tym, czy mam prawo i takie tam inne. Odgarnąłem włosy z jej szyi i zacząłem całować najpierw delikatnie i nie-śmiało, by w końcu wessać się w nią prawie do bólu. Bałem się, że to wszystko się zaraz skończy, że dostanę w twarz, ale nie. Ona rozkosznie mruczała… i oddawała pocałunki. Była coraz bardziej namiętna. Kiedy nasze usta spotkały się wreszcie, byliśmy już oboje bardzo rozpaleni.


Wstała i rozwiązała pasek od szlafroka. Następnie zsunęła go sobie z ramion. Na prawym miała wytatuowaną literkę „J” – od swojego imienia. Zobaczyłem jej ciało. Była niesamowicie zgrabna, opalona, a jej piersi… sterczały jak dwie truskaweczki. Mój fiut w tym momencie omal nie rozerwał mi spodni. Zauważyła to i ukucnęła przy moim rozporku. Bardzo szybko się z nim uporała. Jej ręka wydobyła na wierzch moją maczugę i zaczęła się nią bawić. W końcu wylądowałem w jej ustach. Ssała mojego fiuta, jednocześnie pocierając swoją piczką o moje udo. Była bardzo mokra. Miałem ochotę w nią wejść. Ona chyba też tego chciała, bo zaprzestała zabawy z moim ptaszkiem i zaczęła mnie rozbierać. Pomogłem jej, bo też chciałem, żeby ta chwila już nadeszła. Moje ubrania były wszędzie, a powietrze pachniało seksem.

Nie czekała długo

Położyła się na podłodze, na brzuchu. Nie czekając długo, przylgnąłem do niej całym ciałem i zacząłem palcami szukać jej dziurki. Zacisnęła udami moją dłoń i wierciła się, rozkosznie miaucząc. Wreszcie poluzowała trochę i wszedłem w nią mocno i głęboko. Jej jędrna pupa, którą czułem pod sobą, dodatkowo mnie podniecała. Uklęknąłem między jej nogami i uniosłem pupkę tak, bym mógł widzieć, jak mój fallus zagłębia się w jej słodką szparkę i wychodzi z niej. Rękę wsunąłem poniżej, by móc pieścić jej łechtaczkę. Poczułem na swej dłoni dłoń Justyny, którą pokazała mi, jak najbardziej lubi być pieszczona. Po chwili dłoń mokra była od jej soków.

Justyna nadal pieściła swą cipkę, wijąc się w rosnącej ekstazie. Oblizałem lekko palce, by posmakować rozkosznej wilgoci. Po chwili moja wciąż mokra dłoń mogła zacząć zwiedzać okolice między pośladkami. Justynie podobało się to, co robiłem i podniecającym mruczeniem zezwoliła, bym wsadził palec w ciasną dziurkę między jej pośladkami. Jęknęła cicho, a ja teraz mogłem posuwać ją na dwa fronty… Mój palec poruszał się wolniutko i dokładnie penetrował jej norkę, natomiast fiut walczył szybko i mocno. Po chwili, wśród jęków podniecenia, narastająca rozkosz doprowadziła Justynę do orgazmu. Wtedy moja mała dziewczynka znów dossała się do mojego kutasa i po chwili połknęła wulkan spermy, który wypełnił jej usta. Zaraz poczułem na brzuchu jej mokre włosy i umazaną w spermie buzię… „Mniammm…” – mruknęła, oblizując usta i zasnęła w moich ramionach.

Ranek? Niczego w moim życiu nie zmienił. W kuchni zastałem umyte naczynia, spustoszoną lodówkę i karteczkę na stole. Napisała… Już ona wie, co napisała… Justynko, wróć do mnie, czekam z kolacją… MACIEK. Justyna a powietrze pachniało seksem. Seksrety 3/1999

Galerie: gal01, gal02 , gal03 , gal04 , gal05 .


Komentarze