
Bożek Min kult. Pobyt w Egipcie zapowiadał się rodzinnie. W samolocie obok siedziała żona, dlatego nawet nie zerkałem, która by tu dziewczyna z wycieczki nadawała się do “wczasowej podrywki”. Ona przysiadła się, aby zapalić papierosa. Pechowo dostało się nam miejsce w sektorze dla palących.
– Nie szkoda młodego zdrowia? – powiedziałem, bowiem zwalczam palaczy przy każdej okazji; niczym stonkę ziemniaczaną. Nie mogła mieć więcej niż 20 lat. Jej uroda nie wyróżniała się niczym szczególnym i jak na mój gust – była zdecydowanie za gruba. – Będzie podobała się Arabom – pomyślałem.
Dalsza rozmowa potoczyła się stereotypowo, bez żadnych wydawać by się mogło podtekstów erotycznych, chociaż już wtedy powinienem był zwrócić uwagę, że za bardzo jak na długość dymka z papierosa, zachwycała się moją opalenizną. Reszta dokonała się w Dendarze, w świątyni Hathor, bogini miłości, tańca i wesołości, a mówią, że i rozkoszy.
Jest zapisane w gwiazdach
Starożytni Egipcjanie żyli w przekonaniu, iż losy ludzkie są zapisane w gwiazdach. Na co do dziś przetrwały liczne, choć nie do końca przekonywające dowody. Osobiście wolę teorię przypadku (przypadkowych spotkań i miłostek), w przeciwnym bowiem razie należałoby przyjąć do wiadomości, że niczym marionetki jesteśmy sterowani przez siły kosmosu i nasze wybory to tylko odwalanie z góry zaprogramowanej w gwiazdach czarnej roboty.
W pewnych okolicznościach wiara w oddziaływanie na człowieka nadprzyrodzonych sił wyższych może być bardzo wygodna, bo to zwalnia niejako od odpowiedzialności, choć w każdej sytuacji poddania się woli nieba warto zastanowić się, czy ktoś ewentualnie za tym nie stoi?

Starodawna technika
Tymi rozważaniami uprzedzam wszelako fakty, gdy niczego nie podejrzewając, zagłębiłem się w jednej z dwunastu krypt, wydrążonych pod świątynią bogini Hathor, w poszukiwaniu śladów dawnej kultury i podobno niezbitych dowodów, że w starożytnym Egipcie za czasów Ptolemeusza VI, przeszło dwa tysiące lat temu, znane było ogniwo galwaniczne, zasady elektrolizy i w ślad za tym lampy typu neonówek. W ten sposób zainterpretowano rysunki naścierane, których jednoznaczność przyrównywano do fallusa bożka Mina. To nie mogło być nic innego i musiało kiedyś świecić. Rzecz wymaga weryfikacji, ale ma zdecydowanych zwolenników i niepewnych swego przeciwników.
W mrocznym pomieszczeniu krypty, oznaczonej dwanaście, z wyjątkowo dobrze zachwanymi hieroglifami i rysunkami obrazującymi techniczne osiągnięcia sprzed tysiącleci. Natknąłem się sam na sam na dziewczynę z samolotu. – Widział pan tu gdzieś bożka Mina? – zapytała.
Bożek Min kult
– To chyba nie ta świątynia – powiedziałem. – A szkoda. Wszyscy z mojej grupy już widzieli Mina, tylko ja nie. – Nic straconego. Coś równie boskiego noszę stale ze sobą.
– Naprawdę? – zapytała, a jej mina świadczyła, że jest albo tak naiwna, albo tak wyrafinowana. Jedna i druga teoria wymagała weryfikacji. Rozpiąłem rozporek i wyłuskałem swojego “nomen omen” mina z czeluści spodni. Z miejsca uniósł swoje przekrwione oko. Prezenwał się zaiste bosko, niczym faraon na tronie w kępce czarnych włosów.
– Proszę dotknąć, to przynosi szczęście – powiedziałem. – Czyżby?
– To nie wszystko. Te dziewczyny, które poznają jego smak, czeka coś więcej – rozpuściłem wodze fantazji. Zmyślając na poczekaniu znacznie więcej, niż mogłoby to wynikać z wzięcia do ust tego, co wprawdzie jest stworzone do dawania rozkoszy, ale niekoniecznie wszystkim smakuje. Mogli jednak Egipcjanie wymyśleć lampę neonową. mogłem i ja na poczekaniu stworzyć kult i obrządek falliczny na potrzeby jednej dziewczyny.
Powinna była buzią złożoną w ciup złożyć pocałunek na samym czubku, po czym wessać niczym jamochłon swoją zdobycz i zrobiła to. Magia słów odniosła zamierzony skutek. Miała wysunąć lekko język i poznała smak pierwszej kropli rosy spełnienia. Miała doprowadzić mnie do boskiego stanu upojenia, choć starałem się, aby nie doszło do tego zbyt szybko.
Czasy panowania faraonów
Bożek Min, zanim został bogiem płodności, był zwyczajnym fellachem„ czyli wieśniakiem, a właściwie to dezerterem z wojska, który w swojej wędrówce dotarł do wsi pozbawionej zupełnie mężczyzn. Wszyscy poszli na wojnę, takie to były czasy za panowania faraonów. Min zabawił we wsi dosłownie i w przenośni tyle czasu ile trzeba, bo kiedy schwytano go i skazano na śmierć za dezercję, okazało się, że wszystkie kobiety z wioski są w ciąży. W ten sposób zamiast na śmierć, wyniesiony został na ołtarze. Uzupełniając panteon bogów w dziedzinie, która do dziś ma bodaj najwięcej wyznawców.
Lista oczekujących
Plotłem coraz to większe banialuki. Gotów byłem nawet wciągnąć dziewczynę na listę oczekujących do “ubóstwienia”, oby tylko nie przestawała. Poruszała równocześnie głową i językiem. To była piramida szczęścia i niech Się Cheops ze swoją schowa. Tajemnica rozkoszy tkwiła we wrażeniu, iż za chwilę pochłonięty zostanę przez boginię Hathor. Znajdę się w królestwie Ozyrysa – boga podziemi, a po mnie zostanie tylko wysuszona mumia bez soków do życia, które ona wyssie do ostatniej kropli i stało się. I wezbrała we mnie fala niczym wody Nilu. Trysnąłem, i jeszcze raz, i jeszcze, aż opuściła mnie boska moc dawania rozkoszy. To już nie był boski Min, to był z powrotem zwyczajny żołnierz w stanie spoczynku, oby nie powiedzieć dezerter.
Kiedy po opuszczeniu podziemnej krypty znaleźliśmy się na powrót w świątyni Hathor. W cieniu jej głów na wysokich kolumnach, żona zapytała dziewczynę: – 1 co. udało się znaleźć bożka Mina? Podobał się? – Wyobrażałam go sobie zupełnie inaczej. ANDRZEJ FIGURSKI. Bożek Min kult. Seksrety 12/1999.
Komentarze
Prześlij komentarz