Potrzebujesz cipki kochanie. Małżonkowie: Karla (lat 46) i Duane (lat 48) najprzyjemniejsze chwile spędzali w wannie z wirującą wodą, ustawionej na tarasie. W tejże wannie toczyli najciekawsze rozmowy o życiu i o seksie, choć nie tylko. Wanna na tarasie nie dziwi w upalnym, teksaskim klimacie. Nic też dziwnego w tym, że mężczyzna zbliżający się do pięćdziesiątki, który wystartował od zera i zrobił na nafcie majątek, miał obecnie wrażenie, że wszystko w jego życiu sprało się i przetarło, albowiem wskutek dekoniunktury na ropę tracił pieniądze w takim tempie, że zaczynał wątpić, czy wzbogacił się naprawdę
– Może lada dzień znowu chwycę wiatr w żagle – wyraził pewnego dnia nadzieję, kołysząc się w wannie.
– Duane, twoje żagle sflaczały dawno ternu – odrzekła Karla, wpatrując się bacznie w jego przyrodzenie, falujące pod wodą. – Lepiej zawiąż sobie małego na supeł.
Karla, wciąż piękna, długonoga i ponętna, zwolenniczka “małżeństw otwartych”, pierwsza otworzyła swoje małżeństwo, przesypiając się z facetem, który montował w kuchni młynek do mielenia odpadów, a następnie z architektem, który projektował ich rezydencję. Mężowi użaliła się, że te rzeczy, które ona pragnie robić z architektem, architekt woli robić z chłopcami.
Kochanka da odmianę
Nad skołatanym Duanem użaliła się przeto kochanka jego syna, urocza i bezpruderyjna Suzie:
– Potrzebujesz cipki, kochanie – oznajmiła.
– Wcale nie, potrzebuję odmiany.
Suzie poruszyła ramionami, zsuwając z nich koszulkę.
– Cipka to odmiana. A przynajmniej, jeśli w grę wchodzi moja własna – odparła.
Skoro już wspomnieliśmy o synu Duane`a i Karli imieniem Dickie (piękny jak młody bóg, handluje marihuaną, uwodzi wszystko, co nadaje się do uwiedzenia w małym miasteczku) to – pozwólmy – niech wypowie się na jego temat jedna z uwiedzionych, niejaka Jenny:
– Któregoś wieczoru podszedł do mnie i wsadził moją rękę do swojej kieszeni. Czy wiesz, że odciął sobie w kieszeniach spody, żeby grać ze sobą w bilard?
– Wiem – odparł Duane. Cała rodzina wiedziała o tej ekstrawagancji Dickiego. Upodobanie do dżinsów bez kieszeni doprowadziło też do tego, że w czasie dorastania zgubił z setkę kluczyków samochodowych.
– Po prostu wepchnął moją rękę w swoje spodnie – powtórzyła Jenny. – Miałam wrażenie, że trzymam w ręku rozgrzaną rurkę. Zrobił to kilka razy, zanim się z nim przespałam. I natychmiast zrujnował mi życie.
Gdzie jest łechtaczka
– Wątpię, czy twój mąż ucieszył się na tę wieść – przerwał jej Duane. – Mój mąż nie jest za bystry – odparła Jenny. – Na znalezienie mojej łechtaczki potrzebował dziesięciu lat, mnie zaś po takim czasie przestało zależeć, czy ją znajdzie, czy nie.
O innej ekstrawagancji Dickiego dowiedział się Duane od Suzie, po niebywale obfitym wytrysku, kiedy już pokochali się w samochodzie. Lecz Suzie pierwszy orgazm często tylko rozbudzał i jeżeli nieruchomiała, to jedynie po to, żeby rozważyć, co by tu jeszcze zrobić przyjemnego…
“Wyprostowała się, lekko pogłaskała go po brzuchu i dotknęła palcami jego przyrodzenia.
– Przykro mi – powiedział sądząc, że oczekuje od niego więcej.
– Dlaczego? Uroczy jest taki sflaczały. Odsunęła się jeszcze dalej, opierając się plecami o drzwiczki i usiadła w kucki.
y- Włóż mi tam paluch u nogi – poprosiła.
– Nie – zaprotestował spłoszony.
– W środku jestem naprawdę wilgotna. Włóż mi tam paluch.
– Nie zrobię tego.
Co jeszcze włożyć
– Wkładasz mi tam palce, wkładasz kutasa, więc dlaczego nie paluch u nogi? Dickie mi to robi, Dickie się nie boi. Tylko on jeden w mieście ma jaką taką wyobraźnię.
– Miło mi to słyszeć – rzekł Duane. Stopy trzymał przy sobie.”
Rozmowy w wannie z wirującą wodą naprowadziły kiedyś Duane’a na taki temat:
“- Jesteśmy małżeństwem od 22 lat. Załóżmy, że przez pierwsze 10 lat dmuchaliśmy dwieście razy na rok. To daje dwa tysiące. Przez następne pięć lat robiliśmy to po sto pięćdziesiąt razy rocznie. Czyli siedemset pięć-dziesiąt. Nie wiem, ile tego było w ostatnich latach, ale co najmniej ze dwieście razy. W sumie daje to trzy tysiące, nie licząc stosun-ków przed ślubem. Trzy tysiące fantastycznych dymań. Pewnie trudno sobie wymarzyć lepsze życie erotyczne.
– Pewnie, ale myślenie o miłości w kategoriach arytmetycznych przygnębia mnie – odrzekła Karla.
– Wyglądasz wspaniale – skomplementował żonę Duane, – Wyglądasz przepięknie.
Karla uśmiechnęła się szeroko.
– Tylko, że twój mały nie twardnieje od tego, prawda?
Lecz wieczorem – w sypialni – podjęła męż-ną próbę:
– Pokochajmy się – zaproponowała i zaczęła rozpinać mu spodnie. – Ciekawa jestem, czy zaliczymy to po raz trzy tysiące pierwszy.
Ściągnęła koszulkę przez głowę, a on przykrył twarz poduszką.
Kto się boi cycków
– Czytałam artykuł o tym, że niektórzy mężczyźni boją się cycków. Może boisz się cycków, a nie chcesz się do tego przy-znać?
Duane wyjrzał zza poduszki. Karla rozebrała się do końca i z figami w ręku stanęła przy nim, jakby zastanawiała się, co robić. A potem chwyciła poduszkę, zza której patrzył, i cisnęła mu figi w twarz. Natychmiast zrzucił je na podłogę.
– Mógłbyś je powąchać – rzekła z pretensją. – W jakimś artykule przeczytałam, że mężczyzn bardzo podnieca zapach damskich majtek w kroku.
Nie zakrył już twarzy poduszką i wówczas zauważył: Karli ubyło sporo włosów łonowych.
. – Wygoliłam się częściowo z nudy – wyjaśniła – a częściowo dlatego, że kupiłam sobie kostium kąpielowy, taki, jaki nosi nasza córka. Te kostiumy ledwie zakrywają cipkę…
Duane czuł w sobie niezwykłe wirowanie i bał się, że skończy się ono za wcześnie. Mieszały się w nim wspomnienia radosnej młodości z Karlą i własne lęki.
– O Boże, to byt wspaniały orgazm, Duane, dziękuję – powiedziała mu później.”
Miasteczko Thalia, gdzie rzecz się dzieje, wkrótce ma obchodzić stulecie istnienia. Mieszkańcy szykują “kapsułę czasu”: listy do potomności, które umieści się w butelce i zakopie na sto lat na trawniku przed magistratem. W dwusetną rocznicę potomni to odkopią i dowiedzą się, o czym myśleli miejscowi ludzie pod koniec wieku dwudziestego.
– O seksie, narkotykach i forsie – odparła na wieść o tym Karla. – Tylko o tym myśleli i myślą ludzie w tych stronach.
– Napiszemy to więc na kartce i zamkniemy w kapsule czasu – rzekł Duane.
– Ja nic takiego nie napiszę – zastrzegła się. – Chcesz, żeby nasze prawnuki uznały mnie za napaloną, jurną staruchę?
Jeżeli wydaje nam się, że skądś już znamy bohaterów dzisiejszej opowiastki, to nie pomyłka: film, wyświetlany w Polsce pt. “Texasville” oparty był na powieści “Teksasówek” Larry’ego McMurtry, z której zaczerpnęłam tych kilka pogodnych i – mam nadzieję – bezpretensjonalnych wątków.
MARIA WÓJTOWICZ Potrzebujesz cipki kochanie.. Seksrety 3/1997.
Komentarze
Prześlij komentarz