Telefony w mojej głowie.
Szanowna Redakcjo! — Pod koniec ubiegłego roku wysłałem do Państwa list z prośbą o wydrukowanie mojego ogłoszenia. Było ono o tyle niecodzienne, że zawierało mój domowy numer telefonu. Po moich przygodach z tego typu ogłoszeniem uznałem, że dobrze byłoby podzielić się z czytelnikami swoimi doświadczeniami. Sam najchętniej w „Seksretach” czytuję listy od czytelników. Uważam, że dają one dużo do myślenia, a ich lektura pozwala czasem uniknąć życiowych pułapek. Dlatego też, skoro sam korzystam z doświadczeń innych ludzi, przyzwoitość nakazuje podzielić się swoimi doświadczeniami z innymi.
Moje ogłoszenie miało następującą treść: • Trzydziestoczteroletni kawaler, wysoki (1,92 m), mający za co dziękować naturze, pozna zmysłową i kobiecą panią, lubiącą seksowną bieliznę i uprawiającą także seks analny. Jestem zmotoryzowany i posiadam własne, niekrępujące mieszkanie, toteż organizację spotkań biorę na siebie. Nie stawiam żadnych wymagań co do wieku, wyglądu i stanu cywilnego, gdyż uważam, że seks przede wszystkim umiejscowiony jest pod czaszką, jak też i wiele innych rzeczy. Liczę na długą znajomość. Nie sponsoruję. Kontakt listowny lub telefoniczny: (022) 6xx 85 61. Proszę dzwonić w dni powszednie późnym popołudniem albo wieczorem, prosić Krzysztofa i na zadany temat rozmawiać tylko z nim. Bardzo proszę, aby pod żadnym pozorem nie dzwonili panowie ani pary mieszane.
Telefony w mojej głowie.
Uznałem, iż podanie numeru telefonu jest jak najbardziej etyczne w stosunku do osób, które zechciałyby odpowiedzieć na mój anons. Po pierwsze: taki sposób gwarantował odpowiedź. Drugie: ten, kto włożył minimum wysiłku, ażeby się do mnie dodzwonić, po chwili rozmowy uzyskiwał informację na każdy temat, jaki go interesował. Po trzecie: nie muszę czytać, jaki ktoś jest wspaniały, cudowny i idealny, a następnie porównywać jego mniemania o sobie z rzeczywistością.
Na moje ogłoszenie, ukazujące się przez trzy miesiące, około trzydziestu pięciu osób odpowiedziało telefonicznie, w tym dwie znajome panie. Po-nadto przyszedł jeden list, Nikt nie zrobił mi głupiego dowcipu ani żadnych złośliwości. To dobrze świadczy o kulturze czytelników „Seksretów”. Znakomita większość telefonów była od miłych, sympatycznych osób. Z większości ofert nie byłem w stanie skorzystać, gdyż była składana z bardzo odległych miejscowości. Moimi rozmówcami były osoby przywiązane do miejsca zamieszkania, toteż po krótkiej rozmowie dziękowaliśmy sobie, nie robiąc zbędnych nadziei. Niestety, gdybym zechciał odwiedzić wszystkie miejsca, skąd do mnie dzwoniono. musiałbym przez najbliższe pół roku jedynie podróżować.
Najlepsza pora na telefon
Zdarzały się jednak telefony, które wprawiły mnie w osłupienie, zdziwienie, zażenowanie, a nawet mnie – za przeproszeniem – wkurzyły. I takim właśnie wynaturzeniom chciałem poświęcić nieco więcej miejsca.
Jednym z moich rozmówców był ktoś, dysponujący zdecydowanie męskim głosem o sztucznie podnoszonej tonacji. Ani sposób mówienia, ani też tonacja głosu nie miała cech głosu kobiecego. Co najciekawsze, ten sam tak samo sztuczny głos słyszałem trzy razy. Raz przedstawiał się, że dzwoni z Warszawy, raz z Łodzi, raz z Lublina. Wypytywał o różne szczegóły natury intymnej, a gdy ja próbowałem o coś zapytać, to na drugim końcu przewodu słuchawka leciała z trzaskiem na widełki. Za trzecim razem po usłyszeniu charakterystycznie wysokiego męskiego głosu zapytałem: ., … a czy Pani nie dzwoni do mnie już po raz trzeci?”. Na to znów usłyszałem rzut słuchawką i ten ktoś już więcej nie dzwonił.
Z innych ciekawych telefonów był telefon od pewnej Magdy z Poznania. Może nie byłoby w nim nic wyjątkowego, gdyby nie to, że zadzwoniła ona dziesięć minut po północy. Pora w sam raz na rozmowę telefoniczną!
Zadzwoni, nie zadzwoni?
Na moje wątpliwości co do sposobu realizowania znajomości na taką odległość powiedziała, że nie ma sprawy, bo ona za trzy dni będzie w Warszawie I wtedy się spotkamy. Poprosiłem, aby zadzwoniła właśnie wtedy. Oczywiście nie zadzwoniła. Zresztą należy wspomnieć, źe telefonów od tego typu rozmówczyń było chyba najwięcej. Zamienialiśmy kilka zdań, następnie albo tego telefonu nie było, albo byt i dowiadywałem się, że w najbliższym czasie to nic z tego nie będzie, bo albo coś się wydarzyło, albo mąż miał wyjechać w delegację, albo nie wyjechał, albo plamy na słońcu, albo nie wiem co. Chyba z osiem telefonów z Warszawy i okolic skończyło się w ten sposób.
Nie mniej dziwny był telefon od pewnego młodego człowieka (tak na ucho ze dwadzieścia kilka lat), który zapraszał mnie na seks grupowy, pod warunkiem, że przyprowadzę jakąś panią. Akurat gdy zadzwonił pierwszy raz. nie mogłem swobodnie rozmawiać i on to wyczuł. Należy mu się uznanie za refleks i wyczucie, gdyż po kilku zamienionych zdaniach zreflektował się i obiecał zadzwonić innego dnia. Dał mi tydzień do namysłu. Jednak podziękowałem mu za zaproszenie, gdyż nie widzę siebie w układzie, gdy w sytuacji intymnej znajduję się w obecności nie tylko pań, ale i panów. Pożegnaliśmy się, lecz nie upłynęło dziesięć minut, a zadzwonił ten sam młody człowiek z prośbą, abym podał mu kontakty do pań, z których ofert nie skorzystałem. Był to przypadek, gdy zatkało mnie po raz drugi w takiej sytuacji. Uświadomiłem mu, że najczęściej, gdy ktoś dzwoni, to nawet swojego imienia nie podaje, nie mówiąc już o innych parametrach (czego notabene on sam był przykładem), natomiast gdybym nawet takie kontakty posiadał, to nie podałbym nikomu bez upoważnienia osób, które na tyle mi zaufały, że zostawiły mi swoje adresy czy numery telefonów.
A będziemy się ruchać? Druga część → listu czytelnika. Nie jestem osobą pruderyjną. Wręcz przeciwnie, niektórzy znajomi uważają mnie za niezłego huncwota i nigdy nie przypuszczałem, że ktoś mnie może zaskoczyć tak, iż przez pół minuty nie będę mógł z siebie słowa wydusić. A jednak tak się zdarzyło. Raczyła do mnie zadzwonić pewna dziewczyna. prawie moja rówieśniczka. Trochę sobie wzajemnie o sobie opowiedzieliśmy i ja zaprosiłem tę dziewczynę do siebie na kawę (naprawdę miałem na myśli tylko kawę), ale gdy owa dama z nadzieją w glosie zapytała: ,A będziemy się ruchać?”, to coś mi głos odebrało. Chyba ponad dwadzieścia sekund dukałem i stękałem coś w tę słuchawkę i w końcu wybełkotałem coś takiego: „…eee…, .,.no…, …nie…….aaa…, …mhm…, …ale…, … tego… na razie ja chciałem się tylko spotkać, żeby porozmawiać”.
Strach ma wielkie oczy.
Umówiliśmy się w sprawie wypicia wspomnianej kawy na następny tydzień. Owa pani zadzwoniła na około godzinę przed planowanym spotkaniem, jeszcze raz jej podałem adres i wytłumaczyłem, jak do mnie dojechać. Straciłem całe popołudnie, czekając na nią. Może powinienem sądzić, że ją strach obleciał, naszły czarne myśli lub coś w tym guście, ale nie, owa pani zadzwoniła około miesiąca później. Twierdziła, że nigdy poprzednio do mnie nie dzwoniła, jednak ja ją poznałem po tym, że zadała te same charakterystyczne pytania. No i teraz ja nie mogłem sobie odmówić przyjemności bycia perfidnym.
Umówiłem się z nią na następną rozmowę telefoniczną, ale kazałem jej dzwonić w dniu, w którym wiedziałem, że mnie w domu nie będzie. Nie wiem, czy dzwoniła, czy też nie, jednak nie chciałem tracić następnego popołudnia na czekanie. zastrzegłem w swoim anonsie, ażeby nie dzwonili do mnie panowie ani pary. Można sobie zastrzegać. Zdziwił mnie pewien pan, który zadzwonił do mnie z pytaniem, czy mógłbym go zapoznać z jakąś panią. Zrobił to w bardzo uprzejmy i grzeczny sposób, więc nie mogłem pieprznąć słuchawką, jak robił to mój rozmówca opisywany na samym początku. Uświadomiłem owemu panu, że ani ze mnie rajfur, ani stręczyciel i namawiałem go, ażeby postąpił podobnie jak ja i zamieścił anons w „Seksretach”. Czy tak zrobił, czy nie – jego sprawa. w każdym razie pożegnaliśmy się grzecznie.
Telefony w mojej głowie.
Dostałem także telefon od pewnego pana, który zaoferował mi siebie. To był właśnie ten telefon, który mnie wkurzył. Nie chodzi już o to, że nie miał podstaw, ażeby do mnie zadzwonić, bo dla takich jak on jest rubryczka C. Nie chodzi o to, że powiedział, iż „oferuje mi swoje usta i d… do całkowitej dyspozycji”, ale chodzi o to, że w tę ostatnią to był kompletnie pijany. Przecież to jest bezczelność dzwonić do kogoś w stanie mocno wskazującym na spożycie. A ponadto nie wiem. na jakiej podstawie doszedł do wniosku, że jest kobiecy i zmysłowy. Z ostatnim z panów, jacy do mnie zadzwonili, odbyłem najkrótszą rozmowę, a wyglądało to tak: Telefon: Drrrr. Ja: Słucham. Pan: Dzień dobry, krótkie pytanie: czy interesuje pana małżeństwo? Ja: Nie, ale dziękuję za telefon. Do widzenia. Pan: Do widzenia. W chwilę po rozmowie zastanawiałem się, czy ten pan chciał, abyśmy się zabawiali wspólnie z nim i jego żoną, czy też abyśmy wzięli ślub. Jednak ani jedna, ani druga możliwość mnie nie interesowała, więc kamień mi z serca spadł, że udzieliłem jak najbardziej prawidłowej odpowiedzi.
Czas by podsumować całą tę pisaninę. Spotkałem się z siedmioma osobami, Dwie z pań nie życzyły sobie kontynuować znajomości ze mną, z dwiema ja sobie nie życzyłem. Z jedną z trzech pozostałych pań doszliśmy do wspólnego wniosku. że seksu między nami nie będzie, będzie natomiast przyjaźń i biznes. Spotykamy się, miło spędzamy czas i razem prowadzimy interesy. Z drugą z tych pań tak się znamy, jak gdybyśmy się nie znali. Upłynęło już ponad pięć miesięcy od czasu, gdy usłyszeliśmy się po raz pierwszy i od tamtej pory widzieliśmy się dopiero cztery razy. W tym przypadku, a jeszcze po tym, czego dowiedziałem się w trakcie ostatniego spotkania, nie mam właściwie złudzeń, że ta znajomość prędko się rozleci. Natomiast trzecia z pań mieszka w Radomiu i też nasze spotkania należą do rzadkości. Jak widać. efekt ogłaszania się nie jest oszałamiający. Jestem zadowolony, gdyż bez owego ogłoszenia nie poznałbym nawet tych trzech osób. Jak widać, nie jestem jednak usatysfakcjonowany. Nawet nie przypuszczałem, że taki stan ducha jest możliwy: zadowolony, ale nie usatysfakcjonowany.
Telefony w mojej głowie.
Jakie wnioski mogą wysnuć ludzie chcący dać ogłoszenie ze swym numerem telefonu? Pierwszy to taki, że zastrzeganie w ogłoszeniu, czyj odzew jest niepożądany, nie odnosi skutku. I tak dzwonią ci niepożądani, nie przejmując się, że niepotrzebnie tracą impulsy telefoniczne. Właściwie wszyscy niepożądani rozmówcy nie robili _ przecież tego złośliwie, ale tylko przez brak wyobraźni. Tak samo telefon dziesięć minut po północy źle świadczy o kimś, kto dzwoni. Bezczelność i bezmyślność tak zwanych (według ostatniej mody) gejów, jest też żenująca. Niby twierdzą, że są mniejszością seksualną, a zachowują się, jakby byli jedyni na świecie. Przecież mnie nigdy nie przyszłoby do głowy korzystać z ogłoszeń zamieszczonych w rubryce dla nich, więc czemu oni korzystają z tego, co ich nie powinno interesować.
Natomiast do wszystkich odpowiadających na wszelkie ogłoszenia – prośba. Zawsze, zanim ktoś odpowie na ogłoszenie. niech przeczyta je kilka razy i zastanowi się, czy jest ono akurat do niego skierowane. Chyba dokładniej nie da się określić grona osób, z którymi nie życzyłem sobie kontaktu. I jeszcze jeden apel do pań. Drogie panie, nie należy wstydzić się swojego wieku. Nie rozumiem, dlaczego czterdziesto- czy pięćdziesięciolatka miałaby być mniej kobieca czy atrakcyjna niż dwudziestoletnia dziewczyna. Często jest dokładnie odwrotnie. Młode dziewczyny mają często zawyżone poczucie atrakcyjności własnej (w skrócie ZPAW), natomiast młodość jest najczęściej ich jedynym atutem. Natomiast dobrze to jedynie świadczy, gdy pani jest młoda inaczej, ale za to zadbana, elegancka i w ładnym makijażu.
![]() |
Co dalej?
A co ze mną? Kiedyś oglądałem film dokumentalny o człowieku bez obydwu rąk. Pokazane zostały sposoby, jakimi świetnie sobie radził w życiu, nie posiadając górnych kończyn. Można było zobaczyć jak skakał z mostu do wody, jeździł na nartach, pięknie rysował trzymając ołówek między podbródkiem i kością obojczykową, ale nie było w tym filmie ani słowa o jego życiu erotycznym. Przemknęło mi wtedy przez myśl, że jeżeli on nie ma żadnej dziewczyny, a przy tym rąk, to dopiero jest nieszczęście. A ja mam dwie ręce i obie sprawne oraz ponadto mam nadzieję, że w końcu spotkam kogoś odpowiedniego. To na razie musi mi wystarczyć. Pewnie spróbuję się znowu ogłosić, jeżeli szanowna Redakcja pozwoli, pewnie znów z numerem telefonicznym. Muszę jednak przemyśleć staranniej treść ogłoszenia, a póki co, pomijając fakt, iż mam już bardziej 35 lat niż 34, tamto stare jest wciąż aktualne. Niestety. KRZYSZTOF Z WARSZAWY tel (0 22) 6xx 85 61
Komentarze
Prześlij komentarz