Wypadki miłosne dyktatora
Literackie ogrody rozkoszy
Dyktator (z “Jesieni patriarchy”) Gabriela Garcii Marqueza) zakochał się w Manueli Sanchez, gdy – jako królowa piękności dzielnicy biedoty wyszła mu naprzeciw”… w tej swojej sukni nimfy z muślinowymi falbankami, w złoconym diademie, ze sztuczną biżuterią i z różą w dłoni, pod nadzorem matki, która pilnowała jej, jakby była ze złota”; toteż Dyktator ani prośbami, ani podarkami nie wskórał nic, zaś do gróźb nie posunął się, ponieważ, jak się rzekło, był zakochany w stopniu “oszołomienia śmiertelnego”.
Cyniczny sobowtór Dyktatora, Patricio Aragones skomentował, że to właśnie przytrafia się mężczyznom, co chodzą “z kutasem po kweście” i zaproponował, że porwie Manuelę Sanchez dla niego: “…siłą ci ją wsadzę do łóżka z czterema ludźmi z obstawy, żeby trzymali ją za nogi i ręce, gdy ty będziesz sobie używał na całego, a co, kurwa, z kosteczkami ją zjesz, nawet najporządniejsze na początku rzucają się z wściekłości, a później błagają, proszę mnie tak nie zostawiać, panie generale, jak smutną tuberozę z oberwanymi płatkami” -ale Dyktator nie chciał tyle, chciał więcej.
Chciał być kochany. Lekarstwem na uśmierzanie bólu mogły być nocne ścieżki do pokoi konkubin. “Postawił na oknie talerz z niedojedzonym mięsem i kierując się na oślep znalazł się w bagiennym po-wietrzu baraków konkubin, śpiących po trzy ze swoimi wcześniakami w jednym łóżku, dosiadł tej sterty pachnącej wczorajszym obiadem, odepchnąwszy jakieś dwie głowy, potem sześć nóg i trzy ręce, nie zastanawiając się, czy kiedykolwiek będzie wiedział, kto był kim, ani którą z nich była ta, co w końcu przygarnęła go nie budząc się, nie śniąc o nim, nie wiedząc, do kogo należał głos mruczący sennie z innego łóżka, niech się pan tak nie śpieszy, generale, bo dzieci sig przestraszą…”Więc nie było żadnego uśmierzania.
Wypadki miłosne dyktatora
Bo czyż mogło być – bez Manueli Sanchez? “O tym nie mówmy, Patricio, bo lepiej mieć jaja posiekane młotkiem, niż latać za babami i rozkładać je na podłodze, jakby chodziło o znakowanie jałówek żelazem, tyle, że te biedne, bezduszne bękarcice nawet nie czują żelaza, nie skręcają się, nie kopią, nie jęczą jak jałówki, nie puszczają dymu zadem i nie pachną przypalonym mięsem, minimum tego, czego się wymaga od przyzwoitych kobiet, a tylko rozwalają swoje cielska, żeby człowiek mógł spełnić swój męski obowiązek, nie przestając obierać ziemniaków i wrzeszcząc jedna do drugiej, bądź tak dobra i rzuć okiem na garnki, dopóki tu nie skończę, bo mi się ryż przypali, jesteś jedynym, Patricio, który wierzy, że miłość, bo tylko taką znasz…..-Serce to trzecie jajo, panie generale, kurwa – odrzekł na to Patricio.
Nie było też uśmierzenia z piękną i młodą Franciszką Linero: “…chociaż umierałam ze strachu, zachowałam jeszcze dość rozsądku, żeby zrozumieć, że moim jedynym ratunkiem jest pozwolić mu, żeby zrobił ze mną wszystko, co chciał, na stole jadalnym, i jeszcze więcej, bo pomogłam mu dotrzeć pośród koronkowych halek, gdy odebrał mi oddech swoim odorem amoniaku i jednym szarpnięciem rozdarł mi majtki, i szukał palcami nie w tym miejscu, a ja ogłupiała myślałam.
Przenajświętszy Sakramencie, co za wstyd, co za pech, bo z rana nie starczyło mi czasu, żeby się umyć, w końcu dogodził swemu kaprysowi, ale zrobił to szybko i źle, jakby był o wiele starszy, niż był, lub o wiele młodszy, tak oszołomiony, że ledwie wyczułam chwilę, w której spełnił swój obowiązek jak mógł najlepiej i uderzył w płacz łzami ciepłych siuśków dużego i samotnego sieroty…”
Miłosne zapasy
Nie można pominąć ślubnej małżonki Dyktatora, Letycji Nazareno i miłosnych z nią zapasów. Mniszka, porwana dla niego z klasztoru, oswajana była długo. Dyktator kładł się przy niej w ubraniu w ciągu długich nocy “rozkoszował się tajemnymi fluidami jej ciała, wdychał jej woń dzikiej suki, z nadejściem miesiączki cieplejszą, aż odrósł mech jej brzucha” i wtedy położył się na niej, gdy spała, we wszystkim, co miał na sobie i tak sięgnął dłonią do klejnotów śpiącej nowicjuszki, ona zaś, zbudzona błagała: “…ściągnij buty, bo mi zabrudzisz moje brabanckie prześcieradła, i ściągnął je, zdejmij sztylpy i spodnie, zdejmij wszystko, życie moje, bo cię nie czuję”
– i tak oto Dyktator po raz pierwszy w życiu znalazł się nago z nagą kobietą – “pozbawiony strachu, wolny, przeistoczony w gladiatorskiego bizona, który w pierwszym ataku zniósł wszystko, co napotkał na swej drodze, i runął twarzą w dół w przepaść milczenia, gdzie słychać było skrzypienie okrętowych wręgów ściśniętych zębów Letycji Nazareno, obecna, chwyciła się moich włosów wszystkimi palcami, żeby nie umrzeć samotnie w bezdennej przepaści, w której umierałem naglony w tym samym czasie i z tą samą siłą…”
W głębokiej już starości Dyktator siadywał na tronowym krześle w sali audiencyjnej w mundurze szeregowca i w bardzo wytwornych binoklach z czystego złota, zaś o piątej po południu wyglądał przez okienko strychu, by zobaczyć, jak dziewczynki wychodzą ze szkoły w niebieskich mundurkach, w podkolanówkach, dziewczynko, dziewczynko, wołał, chodź, pomacam się, matko moja, wzdychał, jak młode są teraz młode dziewczyny.
Wypadki miłosne dyktatora
Uciekały wszystkie, prócz jednej, którą wciągnął przez okienko do obory i położył na pachnącym starymi siuśkami sianie… “Dotykał mnie w milczeniu, oddychając powoli, pieścił mnie z męską czułością, jakiej już nigdy potem nie doznałam, pod jego dłońmi wybuchały pączki moich piersi, wsuwał mi palce pod majtki, wąchał sobie palce, kazał mi je wąchać… sama przeciskałam się przez okienko do obory, by przeżyć szczęśliwie godziny mojej dojrzałości z tym mężczyzną, który siedząc na sianie oczekiwał mnie z torbą pełną jedzenia, zbierał chlebem moje pierwsze sosy dojrzałej kobiety, przed zjedzeniem wkładał mi tam różne rzeczy, dawał mi je do jedzenia, wkładał mi końce szparagów, by zjeść je zamarynowane w solance moich wewnętrznych płynów, pyszna jesteś, mówił mi, smakujesz portem…”
Tak więc było, czy też może inaczej?
“Powiedziałam mu prawdę, że jestem portową dziwką, służba zdrowia wykąpała mnie w kreolinie i wyszorowała gąbką, powiedzieli mi, żebym włożyła na siebie marynarski mundurek i podkolanówki przyzwoittej panienki, nie tylko mnie, ale też i wszystkie kurwy w moim wieku, zwerbowane i wykąpane przez obyczajówkę… powiedzieli nam, żebyśmy się nie bały, to biedny, stary kutas, który was nawet nie przerucha, tylko ssie mleczarnię i pakuje żarcie w baranka… ale jak dla mnie, to za dużo pieprzenia się z tymi dojrzałymi bananami w dupie i tyloma zakalcami w cipie za te nędzne cztery pesos, co nam zostają po odtrąceniu podatku zdrowotnego i taksy dla sierżanta, a co, kurwa, to niesprawiedliwe, żeby dołem marnować tyle jedzenia, jak człowiek nie ma co górą w siebie wepchnąć…”
Na użytek naszego pisma wyodrębniłam zaledwie część obfitej biografii Dyktatora; jego wypadki miłosne, i to bynajmniej nie wszystkie. Pozostają jeszcze jego pozorowane śmierci, tęskne wspomnienia dzieciństwa, patologiczny kompleks Edypa. I ta – w głębokiej starości – konkluzja, iż doszedł do hańbiącej fikcji, w której rządził bez władzy, był wychwalany bez chwały i słuchany bez posłuchu. MARIA WÓJTOWICZ. Seksrety 10/1996
Komentarze
Prześlij komentarz