Nie ma takiego numeru

Nie ma takiego numeru. Coraz częściej czytam listy od Czytelników. Nie dziwię się panom, że się żalą. Na wiele wysłanych ofert niewiele dostaje się odpowiedzi, bez względu na to, czy się załącza znaczek, czy nie. Moje „typy” pewnie niezwykle się denerwują, gdy dostają zaadresowaną kopertę z przyklejonym już znaczkiem, kart telefonicznych nie wysyłam – to strata. Jak ktoś ma zadzwonić, to zadzwoni. Dziękuję Agacie, szkoda, że nie podałaś kontaktu, zanim skończyła ci się karta.

 


jak sprawy naprawdę wyglądają

Ponieważ brak odpowiedzi mnie denerwował, kupiłem sobie komórkę, żeby zobaczyć, jak sprawy naprawdę wyglądają. Upodobania mam nietypowe – spod X, uległy bi -panie, pary, panowie. I co? Ilość propozycji mnie zaszokowała. Ale powoli… Solidni są tylko panowie, szczególnie bi, po czterdziestce (bez doświadczeń – to przepraszam, jacy to bi?). Gorzej jest z parami – panowie, zanim zadzwonicie, porozmawiajcie ze swoimi partnerkami, bo spotkania mam tylko wtedy, kiedy do rozmów włącza się pani. Panie dominujące mają mnie tam, gdzie mnie mają i to ja rozumiem. Nie rozumiem natomiast, po co ludzie tracą pieniądze na telefony, żeby wyznaczyć spotkanie w hotelu w pokoju o numerze, jakiego nie ma. Jestem w stanie to sprawdzić w ciągu 10 minut. A to już zaczyna boleć.

Nie ma takiego numeru

Oczywiście, powiecie, po co dawałeś ogłoszenie? Wiem, że nas, ludzi o upodobaniach innych niż ogólnie przyjętych za normalne jest więcej, bo nie każdy ma odwagę, czas czy możliwość zamieszczenia anonsu. Problemy mają szczególnie ci o stosunkowo wysokiej pozycji społecznej czy wręcz osoby znane publicznie. O ile ludzie coraz bardziej oswajają się z gejami i lesbijkami – te ostatnie w moim przynajmniej otoczeniu uważane są w zasadzie za normalne, a nawet budzą sympatię – to sprawy SM lub TRANS są nieakceptowane. L3-6. Marek z Warszawy


Gdy kochaliśmy się w lesie…

Redakcjo! Uznaliśmy wspólnie, że napisanie do was listu w sprawie, która nas nurtuje od 3 lat, jest wielką potrzebą. Jesteśmy parą od 10 lat. Chociaż każde z nas ma osobne życie prywatne, to łączy nas wielka fascynacja sobą i wielkie uwielbienie własnych ciał oraz erotyki, w której mimo swoich czterdziestu lat odnaleźliśmy się od nowa. Uczyliśmy się wspólnie, jak miły i przyjemny jest seks, uczyliśmy się wspólnie, jak kochać się w samochodzie, lesie, windzie.

Doxy – czarny potężny masażer

Czasy mamy takie, że stres doskwiera już praktycznie wszystkim. Obniżone samopoczucie, spięte mięśnie, problemy ze snem – znacie te tematy, prawda? My też, wiemy więc, jak ważne jest, żeby sobie z nimi radzić. A co może być lepszego niż relaksujący masaż i uwalniający od stresu orgazm? Przypuszczamy, że niewiele, szczególnie gdy to wszystko może zaoferować jedna konkretna zabawka:)

Przypadek sprawił, że kiedy kochaliśmy się w lesie, podglądał nas mężczyzna, co wzbudziło w nas duże emocje seksualne. Później było kilka podobnych przypadków zamierzonych. Chęć kochania się przy innych jest tak silna, że postanowiliśmy skorzystać z możliwości, jaką dają „Seksrety”. l tutaj, Redakcjo, doznaliśmy rozczarowania, gdyż na nasz anons odpowiedziało kilkanaście osób, ale były to oferty typu spotkać się, zrobić i uciec. Doznaliśmy rozczarowania i trochę się załamaliśmy.

Po kilku miesiącach wracamy jeszcze raz do „Seksretów”, gdyż wierzymy, że jest to jedyne pismo, które profesjonalnie i niekomercyjnie stara się swoim czytelnikom pomóc. Jesteśmy parą czterdziestolatków, dość atrakcyjną, z wyższym wykształceniem, zafascynowani sobą i seksem. Naszym pragnieniem jest poznać osoby pojedyncze, pary i małżeństwa, które uszanują nasze marzenia i powoli zaakceptują to, co razem chcemy robić z woli, a nie przymusu. Byłoby dobrze, gdyby panie były „bi” i w sposób dyskretny i powoli potrafiły przygotować moją partnerkę do tej miłości, ale to nie jest warunek, gdyż to tylko jej odległe marzenia. Nie lubimy alkoholu i S-M. Dyskrecja, czystość i zdrowie to konieczność. L3-7. Czytelnicy z Wrocławia

Nie ma takiego numeru


Jestem fetyszystą Szanowna Redakcjo! Od bardzo dawna chciałem do Was napisać. Zawsze jednak coś mnie powstrzymywało. może to był wstyd, a może brak nadziei na pomoc – nie wiem. Wiem natomiast, że moja desperacja sięgnęła zenitu i w tej chwili nic mi już nie pozo-
stało, jak tylko zdać się na Wasze doświadczenie i wielkoduszność. Wiele razy zamieszczałem w Waszym znakomitym piśmie swoje anonse. Niestety, nigdy nie otrzymałem poważnej odpowiedzi, tylko komercyjne propozycje beznadziejnych panienek. Nie ma takiego numeru.

Mimo że jestem młodym, przystojnym, eleganckim i dobrze sytuowanym mężczyzną i mam wiele propozycji od różnych kobiet, to od wielu lat bezskutecznie szukam partner-ki, kobiety, która miałaby podobne zamiłowania do moich. A ja jestem, niestety, fetyszystą. Tak, to jest moja wielka tragedia, gdyż w naszym pięknym, lecz pruderyjnym kraju temat ten traktowany jest po macoszemu.

delikatne pieszczoty stóp

Kobieta jest kobieca

Poszukuję więc kobiety, która lubi być kobieca, tzn. lubi elegancką, kobiecą bieliznę, gorsety, pończochy stylonowe, podwiązki, pasy do pończoch, klasyczne szpilki. Kobiety, która uwielbia delikatne pieszczoty stóp. Ludzie, błagam was, nie mówcie mi, że takich kobiet w Polsce nie ma. Ja wierzę głęboko, że jednak są, tylko jak je znaleźć.

Pomocy, proszę!!! Warto może by było temu tematowi poświęcić trochę miejsca na łamach Wasze-go pisma. Przypuszczam, że wydrukowanie mojego listu jest raczej niemożliwe… A może choć kilka fragmentów, by naświetlić problem. Problem, który nie dotyczy – mniemam – tylko mnie. Osobiście znam faceta, który ma dokładnie takie same zainteresowania.

Bardzo polegam na Waszej pomocy. Liczę, że nie zostawicie mnie sam na sam z moją życiową tragedią. L3-8. Piotr z Warszawy. Seksrety 2/1998. Nie ma takiego numeru.

Galerie: gal01 , gal02 , gal03 , gal04 , gal05

Komentarze