Noc spadajacych gwiazd

 Noc spadających gwiazd. Pewnego lata wyjechałem na wakacje do malowniczo położonego ośrodka w woj. suwalskim. Byłem tam dwa tygodnie, a wybrałem się tam sam, bez żadnych znajomych. Chciałem odpocząć od miasta i ciągłego pośpiechu. Miejsce było naprawdę idealne. Cisza, spokój i piękno krajobrazu sprawiły, że stałem się innym człowiekiem. Czułem się naprawdę dobrze. Niepokoił mnie tylko jakiś dziwny zapach unoszący się w powietrzu, który czynił mnie bardzo podnieconym i porywał moje myśli w świat miłości, o której nie miałem właściwie dużego pojęcia.

 


 

Pewnego wieczoru wybrałem się na samotny spacer nad brzegiem jeziora w stronę mojego ulubionego miejsca. Usiadłem tam i wpatrywałem się w wodę i zapadający zmrok. Słychać było tylko szum trzcin i odgłosy ptaków zmęczonych upalnym dniem. Podpłynął do mnie nawet bóbr i wysuwając swój łepek z wody przyglądał się mi z jakimś dziwnym zainteresowaniem. Słońce już prawie zaszło i silniejszy podmuch wiatru przerwał moje zamyślenie.

Obejrzałem się spłoszony. Zobaczyłem śliczną dziewczynę o długich lekko falujących ciemnych włosach. niebieskich oczach i małym, lekko zadartym nosku. Ubrana była w wiosenną sukienkę a poruszała się tak, jakby w ogóle nie dotykała ziemi. Nigdy przedtem jej nie widziałem. Mimowolnie, jak w transie, wstałem i wy-ciągnąłem do niej rękę, a Ona jakby tylko na to czekała. Usiedliśmy obok siebie wpatrując się w wodę, a ten bóbr bynajmniej nie spłoszył się i przyglądał się teraz nam obojgu.

Noc spadających gwiazd

Jego plusk, kiedy w końcu znikał pod taflą jeziora sprawił, że zapytałem, jak ma na imię ta cudownie pachnąca i śliczna dziewczyna, siedząca obok mnie. Potem dotknąłem jej cudownych włosów i zacząłem całować lewe uszko ze ślicznym kolczykiem. Tej nocy grała w nas przepiękna muzyka i choć często miałem zamknięte oczy, widziałem spadające gwiazdy, przedtem mrugające na smolistoczarnym niebie. Dotyk jej ciała sprawiał, że czułem się, jakbym kąpał się w białych obłoczkach na błękitnym niebie. Nie mogłem nacieszyć się radością bycia z nią i szczęściem, które potrafiła mi dać. Odeszła wraz ze wschodem słońca. Nigdy później nie spotkałem jej, a ja od tamtej nocy nie byłem z nikim innym.

Po powrocie z wakacji znajomi uznali, że bardzo się zmieniłem. Teraz ciągle jestem samotny, a widok gwiaździstego 4 nieba przypomina mi tamtą po trosze nie realną noc. noc spadających gwiazd

 

Komentarze