Naiwna rozwódka i niegrzeczny młodzieniec
TO BYŁO NIESAMOWITE WRAŻENIE. DWÓCH MŁODYCH CHŁOPCÓW I JA.
Był chłopcem, który pomógł mi zbierać rozsypane zakupy i zaniósł mi je do domu. Od czasu rozwodu mieszkałam sama. Już piąty rok prowadziłam życie odludka. Chłopak był śliczny, młody, a słońce prażyło niemiłosiernie, więc zaprosiłam go, by odpoczął i napił się czegoś zimnego. Obejrzał wystrój salonu, taras, basen w ogrodzie i spytał, czy może popływać.
Galeria
Kiedy wyraziłam zgodę, powoli zaczął się rozbierać. Stałam zafascynowana i gapiłam się jak naiwne dziewczę. Ogarnął mnie wstyd, że go obserwuję, ale nie potrafiłam się odwrócić. Był piękny. Każdy jego ruch wyzwalał we mnie podniecenie, jakiego nie czułam od lat. Wiedziałam, że jestem starsza o jakieś dziesięć lat, ale każda kobieta zwróciłaby uwagę na tę grę mięśni, opalone, cudownie proporcjonalne ciało.
Uśmiechał się, nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. I nagle wolniutko, zmysłowo zaczął zdejmować slipy. Wciągnęłam powietrze, bo w jednej chwili zrobiło mi się duszno. Co innego marzenia samotnej kobiety, a co innego rzeczywistość. Poczułam skurcz w dole brzucha tak bardzo kiedyś znajomy. Przełknęłam ślinę i kiedy już chciałam przeprosić i uciec, wyciągnął w moją stronę rękę. Jak marionetka podałam mu dłoń i zrobiłam krok do przodu. Zdjął ze mnie bluzkę i spódnicę. Zostałam w koronkowych majteczkach, bo w taki upał nie nosiłam stanika. Zastanawiałam się, czy mu się podobam, kiedy powiedział:
Naiwna rozwódka i niegrzeczny młodzieniec
– Nie wstydź się, zdejmij je sama. Po chwili byłam naga. Chłopiec odsunął się do tyłu i błądził oczami po moim ciele.
– Masz figurę dojrzałej kobiety, a skórę nastolatki – oznajmił i skoczył do wody. Byłam zaskoczona zakończeniem tej intymnej gry. Próbowałam wrócić do rzeczywistości. Dopiero zimna woda przywróciła mi zdolność myślenia. Nic się nie stało – tłumaczyłam sobie. Tylko pływamy nago. Dorosłym to się zdarza. Tego dnia miałam sny erotyczne. Śniło mi się, że kochaliśmy się w basenie, że moje nagie ciało pieści strumień wody. Opływał wokół moich piersi, ściekał po brodawkach, wpływał do pępka i wlewał się głęboko do mej muszelki.
Obudziłam się zlana potem. Cały dzień czekałam na telefon, chociaż powinnam się wstydzić, że tak pragnęłam tego chłopca. Kiedy już straciłam nadzieję, usłyszałam w słuchawce jego głos. Szalałam ze szczęścia, kiedy przyszedł. Usiadł na progu tarasu i przyjrzał mi się uważnie. Sączyłam drink, siedząc na kanapie i byłam pewna, że zaraz coś się stanie. Marek bez jednego słowa zaczął odpinać guziki koszuli. Ściągnął ją, ukazując swój ciemny zarost na piersiach. Przechyliłam szklankę i wypiłam duszkiem jej zawartość, ale suchość w gardle wcale nie ustąpiła. Patrzył na mnie takim niewinnym wzrokiem, a ja na myśl, że mogłabym dotknąć tych cudownych mięśni lub poczuć jego zapach, zrobiłam się czerwona.
Napięcie, podniecenie, pożadanie
– Zdejmij bluzkę – powiedział. Trzęsącymi dłońmi rozpinałam guziki. Napięcie, podniecenie i pożądanie spotęgowało się w jeden wielki ból. Podchodząc do mnie, odpiął spodnie. Patrzył na odsłonięte piersi, oceniał czubki twardych, brązowych brodawek. Jeszcze przez moment myślałam o dzielącej nas różnicy wieku i sięgnęłam ręką do jego spodni. Moja głowa znajdowała się na wysokości jego krocza. Patrzyłam na swoje ręce mokre od potu, które z wysiłkiem ściągały dżinsy. Zaskoczył mnie naprężony, drgający penis wyskakujący z rozporka. Marek nie miał slipów. Zatrzymałam się w bezruchu i patrzyłam oniemiała na ten dar młodości, który przesłonił wszystko w moim życiu. Był duży, różowy, z czerwonym czubkiem. Przez skórkę widać było nabrzmiałe żyłki.
Porwana siłą większą od mej woli dotknęłam go dłonią. Był gorący i twardy. Otoczyłam go wargami, podtrzymując jedną ręką, a drugą błądząc w owłosieniu. Głaskałam delikatną skórę pośladków. Czułam masywność i jędrność jego ciała. Marek przerwał moje pieszczoty. Zadarł mi spódnicę i pokazał na majtki. Zdjęłam je niezgrabnie i usiadłam ze ściśniętymi nogami. Zaśmiał się i rozsunął je. Uklęknął, patrząc na moje łono.
Półkule piersi
Dotknął półkuli piersi. Masował je i pocierał. Gorąco pulsujące w mojej kobiecości zaczynało parzyć. Czułam, że oszaleję, jeżeli mnie nie wypełni. Bez jednego zbędnego ruchu przewrócił mnie i naparł swoją męskością. Krzyknęłam, kiedy członek wchodził we mnie i parł do przodu. Ślizgał się w mojej wilgotności, dochodząc do głębi i szczelnie przylegając do ścianek dziurki. Przez moment trwał nieruchomo, by zaatakować powoli, później coraz szybciej, szybciej i mocniej, i głębiej.
A ja krzyczałam, wiłam się, chcąc uniknąć tej rozkoszy będącej na granicy wytrzymałości. I kiedy ostatnim pchnięciem przebił moje wewnętrzne napięcie, kiedy spazm przestał narastać, żar objął każdą komórkę mego ciała. Skurcze prężyły moją muszelkę, a strumień nasienia trysnął na moje piersi. Po wyrównaniu oddechu, kiedy wróciłam z krainy spełnionych marzeń, Marek po raz pierwszy pocałował mnie.
– Dziękuję – szepnął. A ja, jak ta głupia, zamiast radości zaczęłam płakać. Płakałam ze szczęścia, z tego daru, jaki młody chłopak ofiarował dojrzałej kobiecie. Płakałam, bo straciłam tyle życia – po raz pierwszy miałam orgazm. Wiedziałam, że miłość to za małe słowo, by określić moje uczucia. Następnego dnia obudziłam się radosna i wypoczęta. Świat był piękny. Marek zadzwonił, informując mnie, że zjawi się wieczorem pod jednym warun-kiem. Miałam pozbyć się kompleksów z powodu jego wieku.
Naiwna rozwódka i niegrzeczny młodzieniec
– Kochanie, czujesz się gorsza, ponieważ jestem młodszy – tłumaczył. -Ubierz się w ładną bieliznę, stań przed lustrem i poznaj swoje ciało. Zobacz, że jesteś piękna. Spójrz na siebie moimi oczami, a później, leżąc w łóżku, pieść swoje ciało. Zrób to, co ja bym zrobił. Byłam zdziwiona, ale może pozbędę się tego uczucia pokory i wstydu?
Wyjęłam z szafy czerwony komplet koronkowej bielizny i pończochy. Stanęłam przed lu-strem. Patrzyłam na swoje odbicie. Figura cał-kiem znośna. Może trochę za bardzo obfity biust, ale mężczyźni takie lubią. Spojrzałam w dół, nogi długie, zgrabne, ładny brzuszek, wcięcie w talii, biodra zaokrąglone. Tak, całość przyjemna, jak na trzydziestolatkę. Potarłam piersi, pomalowałam, oceniając ich sprężystość. Brązowe, szerokie sutki, zakończone stojącymi guziczkami. Uśmiechnęłam się do widocznej w lustrze postaci.
Kobieta przed lustrem
Czułam się śmiała i pełna wyrafinowania. Zdjęłam majtki, pogładziłam biodra, przesunęłam ręką po udzie i zatrzymałam się na owłosionym wzgórku. Przechyliłam się do przodu i rozbujałam nagie piersi. Siadając na łóżku, przejechałam dłońmi po pończochach, wsłuchując się w ich szelest. Wygięłam kręgosłup jak kocica i pieściłam całe ciało. Już byłam pewna, że dla Marka mogę być atrakcyjną kobietą. Kładąc się na prześcieradle, podłożyłam sobie poduszkę pod biodra. Rozłożyłam płatki kobiecości, drażniąc jednocześnie łechtaczkę. Czułam wilgoć dziurki.
I nagle ten intymny nastrój przerwał mi dźwięczny śmiech Marka:
– Pięknie, kochanie. Nie przerywaj, proszę. Ze wstydu chciałam zakryć się prześcieradłem, ale przecież musiałam pozyskać jego uczucia, więc zapytałam:
– Czy masz jakieś życzenie?
Jak rośnie łechtaczka?
– Pieść swoje piersi, jamkę, a ja zaraz do ciebie dołączę – zapewnił mnie. Stai nade mną i patrzył jak pręży się moja szparka, jak rośnie łechtaczka, sztywnieją sutki. Potem, już rozebrany ukląkł koło mnie. Wnikałam palcem w swoją szparkę, palcem drugiej ręki masowałam kwiatuszek. Nachylił się nad moją głową i podtrzymując ręką męskość, podał mi ją do ust. Ssałam koniuszek jego członka, drażniłam wokół językiem. Marek masował moje piersi, a później uklęknął między moimi nogami. Przytrzymał mój palec w muszelce i obok włożył drugi. Drugą ręką odszukał moją tylną dziurkę i wypełnił ją.
Ta śmiała pieszczota, zupełnie dla mnie nowa, spowodowała, że rozchodząca się rozkosz znalazła swoje ujście. Czułam skurcze jamki na swoim palcu. Byłam zakochana tak bardzo, że świata poza nim nie widziałam. któregoś dnia mieliśmy jechać na spotkanie do znajomych Marka. Założyłam wąską, czarną suknię z gołymi ramionami. Piersi wystawały z ciasnego gorsetu. Kiedy chciałam wyjść, Marek zaskoczył mnie swoją prośbą:
Naiwna rozwódka i niegrzeczny młodzieniec
– Kasiu, zdejmij majteczki. Ja też ich nie mam. Zobacz – powiedział i rozpiął spodnie. Stałam niezdecydowana, a Marek uklęknął u moich stóp i podciągnął mi sukienkę do pasa. Przez chwilę gładził moje łono, a później zsunął mi majteczki. Teraz klęczał z rozpiętymi spodniami, patrząc na moje krocze. Nie mogłam się skupić przez narastające podniecenie. Zamknęłam oczy. Czułam jego palce wędrujące w górę przez cieniutką pończochę. W tym samym czasie na moim kwiatuszku język Marka zaczął pieszczotę. Nogi mi drżały. Oparłam się o jego ramiona, żeby nie upaść. Jak łatwo Marek potrafił dopro-wadzić mnie do spełnienia. Kiedy skończył, wyszłam na sztywnych nogach, czując się najbardziej pożądaną kobietą na świecie.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wszyscy goście bawili się w ogrodzie. Marek zaprowadził mnie na taras ogrodzony dość wysokim murkiem. Zwisające w skrzynkach kwiaty sięgały mego biustu. Oparłam się rękoma o murek, chcąc wygodnie oglądać tańczących gości. Stojący z tyłu Marek zadarł mi sukienkę.
– Nie odwracaj się. Udawaj, że na nich patrzysz – powiedział. Nagie pośladki muskał mi wiatr, a ręka ko-chanka obmacywała moje łono. Odciągnął do tyłu moje biodra i przylgnął do pośladków.
– Stań w rozkroku – wyszeptał w moje ucho. W rowku poczułam jego męskość. Złapał moje piersi i uwolnił je z miseczek gorsetu. Chciałam się wyrwać, bałam się, że ktoś nas zobaczy.
– Stój grzecznie. Z dołu nic nie widać – uspokajał mnie Marek. To było podniecające. Kochać się na oczach tylu ludzi. Nagle Marek jednym pchnięciem wniknął w moją oczekującą kobiecość. Ruchy miał rytmiczne, miarowe. Moje rozbujane piersi dotykały kwiatów. Mocno wygięłam biodra, ułatwiając mu dostęp. W ostatniej chwili kochanek zakrył mi usta, tłumiąc mój krzyk spełnienia.
Koniec części pierwszej. Dalsza część w następnym wpisie – Oszukana rozwódka.
Komentarze
Prześlij komentarz