Związek małżeński urzędowy opieczętowany. Miluto. Bardzo długo zastanawiałem się nad napisaniem tego listu, bo zamieszczane w ,Seksretach” listy są inne niż mój. Mój można zaliczyć do gorszej kategorii. Dlaczego? Wyjaśnię. Otóż jestem w związku urzędowym, opieczętowanym. Ale nie jest to związek udany. Przeczytasz, to sama zrozumiesz.
Otóż po 20 latach naszego związku łączą nas tylko syn w wieku szkolnym i dach. Dzielą ściany oddzielnych pokoi, a w nich dwoje ludzi nawzajem się nienawidzących. Ja jestem tylko zbędnym przedmiotem, wręcz zepsutym powietrzem lub balastem. Dlaczego to się stało, może opiszę skrótowo, bo „diabeł tkwi w szczegółach. Otóż jeśli ktoś wchodzi w związek, to zabiera wzory swoich rodziców – tak mówi psychologia, a życie to potwierdza. Otóż dałem się zdominować przez kobietę wyrachowaną, zimną materialistkę, niezadowoloną z niczego i nikogo, zazdrosną i zaborczą, dla której tylko pieniądze się liczą. Co zaś dotyczy uczuć, ciepła, to już dawno wiatr życia rozdmuchnął je jak popiół po ognisku. Przyczyniły się do tego oziębłość i brak orgazmu. Próby nakłonienia żony do wizyty u seksuologa kończyły się kłótnią.
Związek małżeński urzędowy opieczętowany
Aż tu nagle w lutym zeszłego roku otrzymałem „czarną polewkę” w słowach: ” Nie jesteś mi już potrzebny”. Jeśli chodzi o kontakty intymne i seks, to już koniec. Jak by tego było mało, to mój pierworodny (20 lat) wyjątkowo bezczelnie oświadczył, że mogę spać na klatce schodowej lub na balkonie i taka perspektywa jest w przyszłości realna. Czy to jest związek? Na zewnątrz tak, od wewnątrz – zgnilizna. Seks, pożądanie, wzajemne zaufanie, ciepło – pozostały w sferze moich marzeń. Czy mogę je za sprawą tego listu zrealizować? Chyba nie. Jestem pesymistą. Próbowałem odpowiedzieć na kilka anonsów, ale bez skutku. Ofert jest dużo, ale dla osób wolnych i obdarzonych grubym portfelem, a ja do takich nie należę.
Moje parametry to: 47,170175, średnie wykształcenie, przeciętna uroda. Jestem komunikatywny, pracowity, zdyscyplinowany, rozważny. Cenię piękno natury i naturalność. Jestem palący. Alkohol nie jest moim przyjacielem ani wrogiem. Oczekuję propozycji od pań życiowo ustabilizowanych. Najbardziej chciałbym poznać panią prowadzącą działalność gospodarczą, wspaniale byłoby mieć szefa-partnerkę, a ja byłbym jej pracownikiem. Co do seksu, z mojej strony – w każdym wydaniu oprócz S-M. Oczekiwane cechy: wzrost zbliżony do mojego, średnia budowa ciała, wiek do 45 lat, trochę kultury i kobiecości, uczciwość, dziecko mile widziane. Naturalne rudzielce, piegowate i szukające przygód – proszę nie pisać. L2-1. – — – Władek – Mazury
Związek małżeński urzędowy opieczętowany
Władku z Mazur. To prawda, że list Twój można było zaliczyć do gorszej kategorii, ponieważ był prawie nieczytelny! Wszak jestem specjalistką od charakterów ludzkich, a nie charakterów pisma. Dlatego też wciąż odkładałam go na dno szuflady, gdzie dotrwał aż do przedświątecznych porządków. W międzyczasie wiele się zmieniło. Rząd się zmienił. Pora roku się zmieniła i spadł śnieg. Dr Lipiński odszedł ze świata żywych. Sytuacja w służbie zdrowia, gdzie pracuję, zmieniła się kilka razy na gorsze. I nawet przez moje dotychczas spokojne małżeństwo przeszła burza rewolucji.
Tym bardziej zatem możemy dążyć do jeszcze większych zmian, ryzykując niewielkie straty.
Wiek 47 lat jest październikiem życia, mówiąc językiem poety, i w sam raz nadaje się do rozpoczynania życia na nowo. Rozważ, co napisał Czesław Miłosz:
Chłodne twoje kryształowe wino.
Cierpki smak twoich ust nad naszyjnikiem z jarzębin.
Twoje boki zdyszane okrywa.
Płowa sierść górskiego jelenia…
O październiku
Jesteś porą poezji to jest zupełnego odważenia się
Na zaczynanie życia w każdej sekundzie na nowo.
Dajesz mi czarodziejski pierścień, który, odwrócony,
Świeci w dół niewidzialnym dla nikogo. klejnotem wolności…
Proza życia
Wracając do prozy życia… Aby móc łatwiej rozpocząć nowe życie, kiedy wiadomo już, że nie warto ratować małżeństwa, bo wszelkie pozytywne uczucia zgasły do ostatniej iskry i tylko wzajemna wrogość szczerzy kły, należy jak najszybciej zamieszkać osobno. Wspólne mieszkanie znacznie utrudnia rozstanie się ze złą przeszłością. Zanim uwolnisz się od przeszłości, możesz czuć się zablokowany we wszelkiej przyszłej działalności – spotykając inną atrakcyjną osobę, możesz czuć silne zwątpienie we własne sity i zamiast cieszyć się pełnią szczęścia, będziesz zastanawiał się, czy podołasz.
Rozwód i podział majątku jest znacznie mniejszym złem, niż perspektywa zamieszkania na klatce schodowej , którą w pływie złości czy młodzieńczego buntu proponuje ci Twój syn. Nie miej do niego pretensji za nieodpowiedzialne słowa – ma prawo czuć się zdezorientowany, gdyż jako mężczyzna nie dostarczyłeś mu pozytywnych wzorców, jak żyć. Pomyśl raczej o sobie – złość nie tylko piękności szkodzi. Jeśli pojawia się sporadycznie, nie ma większego znaczenia, ale gdy trwa przewlekle, jest bardzo niezdrowa: zwiększa podatność na wszelkiego rodzaju choroby i znacznie utrudnia leczenie chorób już istniejących.
Jeżeli związek małżeński – tak jak Twój -jest trujący, potrafi zatruć życie nie tylko w przenośni, ale i dosłownie. Substancje chemiczne, które wydzielają się podczas przeżywania uczuć negatywnych, takich jak: złość i lęk, zalegają w organizmie, gdy uczucia te nie są do końca wyrażone na zewnątrz i powodują szereg chorób i dolegliwości, m.in. nadciśnienie tętnicze, wrzody żołądka i dwunastnicy, wrzodziejące zapalenie jelita grubego, bóle głowy, a także czynnościowe zaburzenia seksualne.
Pożywienie i ubranie
Warto zatem dbać o jakość uczuć tak samo, jak o pożywienie czy odpowiednie ubranie. Wychodzenie bez majtek i z gołymi nogami na przystanek autobusowy podczas mroźnej zamieci dla każdego jest oczywistym uchybieniem przeciwko zdrowiu. Nie dla każdego oczywiste jest, jak wpływają na zdrowie i życie relacje z osobami bliskimi, nawet jeśli jest to bliskość fizyczna w sensie wspólnego zamieszkiwania.
Oczywiście żeniąc się, nie mogłeś przewidzieć, jak ułożą się wasze relacje małżeńskie w perspektywie czasu. Mało kto, zwłaszcza gdy jest zakochany, skrupulatnie rozważa przeciwności charakteru, a jeśli nawet rozważa, to i tak wielu rzeczy nie da się przewidzieć, albowiem życie przynosi niespodzianki. Jedno jest prawie pewne: gdybyś na początku nie pozwolił się zdominować, wasz związek albo w ogóle nie ukonstytuowałby się jako rodzina, albo szczęśliwie trwałby do dziś. Albowiem z reguły dominująca kobieta nie szanuje swojego uległego małżonka i w skrytości marzy o mocarzu, który by ją pokonał.
Zastanów się zatem nad swoim pragnieniem poznania szefowej firmy, gdzie byłbyś zatrudniony jako podwładny. Chcesz wpaść z deszczu pod rynnę? Twoje pragnienie sformułowane jako chęć posiadania szefowej-partnerki zawiera sprzeczność, której nie da się w codziennym życiu ani pogodzić, ani rozdzielić, ani zaspokoić. Możesz rozwiązać swoje problemy w wymiarze uległość – dominacja, zgłaszając się do psychologa. Niektórzy, żeby dać upust skrajnościom w tym wymiarze, doświadczają zabaw seksualnych S-M. Co Ci przeszkadza spróbować przeżyć to chociaż raz. Może nawet z piegowatym rudzielcem? Proponuję ci wspaniałą lekturę pt. ,Ania z Zielonego Wzgórza”.
M1LUTA. Seksrety 2/1998
Komentarze
Prześlij komentarz